sobota, 18 czerwca 2022

WIZJA TRONU BOŻEGO


Zagadnienia dotyczące nieba leżą w centrum zainteresowania człowieka wierzącego; szczególnie pytania o to, jakie jest niebo i co będziemy tam robić. Wierzący mają możliwość i przyzwolenie, aby - oczami Jana - wejrzeć w chwalebną duchową rzeczywistość otaczającą Boga i Jego tron. 

W 4. rozdziale Księgi Objawienia, apostoł próbuje słowami wyrazić niewymowną chwałę, którą oglądał w niebie. 

Aby lepiej zrozumieć kontekst tego rozdziału, przypomnijmy sobie, co nam dotąd Jan przekazał. W rozdziale pierwszym przyglądaliśmy się wizji uwielbionego Chrystusa; były to rzeczy, które Jan "widział" (1:19). W rozdziałach 2 i 3, Chrystus objawił swe ostateczne orędzie dla kościoła na ziemi; czyli to, "co jest" (1:19). Począwszy od rozdziału 4, Jan otrzymuje drugą wizję, odsłaniającą przyszłe wydarzenia; jest to trzecia część tej księgi (rozdziały 4-22), czyli to, "co się stanie potem" (1:19). 

Określenie "potem" (w. 1), oznaczające: po tych rzeczach, wskazuje, że mamy do czynienia z nową sekcją Księgi Objawienia. Ponownie użyta fraza "to, co się ma stać potem" (w. 1) pełni tutaj trochę inną funkcję. Umieszcza wypełnienie proroctw opisanych w rozdziałach 4-22 w okresie po Pochwyceniu kościoła. 

Za taką interpretacją przemawiają następujące argumenty: 

1. Słowo kościół nie pojawia się już w tej części księgi (rozdziały 4-18), dotyczącej czasu Wielkiego Ucisku. 

2. Nie ma żadnej podstawy, aby sądzić, że wydarzenia czasu Wielkiego Ucisku znajdą w jakimkolwiek zakre­sie literalne wypełnienie, kiedy kościół będzie jeszcze na ziemi. 

3. W tej części Objawienia znajdziemy dowody wskazujące, że kościół przebywa w niebie, podczas gdy na ziemi wypełniają się proroctwa dotyczące czasu Wielkiego Ucisku. 

Chrystus obiecał, że kościół zostanie całkowicie zachowany od sądów Wielkiego Ucisku - czasu próby, jaka przyjdzie na całą ziemię (3:10). Dlatego w pełni uzasadniony jest pogląd, że kościół będzie zabrany z ziemi, zanim wydarzenia, które "mają stać się potem" zaczną się wypełniać. 

Wezwany do nieba 

Jan powiedział: "Potem widziałem, a oto drzwi były otwarte w niebie, i głos poprzedni, który słyszałem, jakby głos trąby rozma­wiającej ze mną, rzekł: Wstąp tutaj, a pokażę ci, co się ma stać potem" (4:1). Słowami a oto... Jan zwraca uwagę czytelnika na pewne szczególne drzwi, które zostały otwarte w niebie, aby umożliwić Janowi wstęp. Głos należy do Chrystusa (por. 1:8, 10­11), który wezwał Jana przed Boże oblicze. "I zaraz" Jan popadł w duchowe "zachwycenie" (w. 2) i ujrzał tron w niebie. 

Czy Jan został zabrany w ciele, czy tylko w duchu? Wydaje się najbardziej prawdopodobne, że Duch Święty zawładnął zmysłami i całą percepcją Jana. Apostoł został pochwycony do nieba i mógł słyszeć oraz widzieć, co działo się przed Bożym tronem, chociaż fizycznie znajdował się na ziemi. 

Scena w niebie 

Jan zobaczył "tron... w niebie" (w. 2). Centralnym punktem odniesienia dla wszystkiego, co wydarza się w rozdziałach 4 i 5, jest Boży tron. To, co apostoł ogląda, skupione jest wokół czterech wyrażeń przyimkowych: "na tronie" (w. 2), "wokół tronu" (w. 3-4), "z tronu" (w. 5) i "przed tronem" (w. 6). Używając języ­ka symboli, Jan przedstawia siedmioraki opis Bożego tronu i aktywności wokół niego. 

Po pierwsze, Jan zobaczył suwerennego Boga wszechświata zasiadającego "na tronie" (w. 2). Jest to niewątpliwie Bóg Ojciec, gdyż Chrystus wziął zwój (5:7) z prawej ręki (5:1) zasiadającego na tronie. Jan nie podaje żadnego antropomorfizującego opisu Tego, który zasiada na tronie. Nie mógłby tego zrobić, gdyż Bóg Ojciec jest Duchem i nie posiada ciała, jakim je znamy. Jan nie widział żadnej formy, ponieważ Boga nikt nigdy nie widział (Jn. 1:18; por. 2 Moj. 33:20). Po prostu relacjonuje: "Ten, który na nim siedział, podobny był z wyglądu do kamienia jaspisowego i karne­olowego" (w. 3). Kamień jaspisowy podobny jest do błyszczącego diamentu, natomiast kamień karneolowy przypomina krwisto­czerwony rubin. Jan widział roziskrzone światło, jakby przec­hodzące przez błękitno-biały diament, mieniące się razem z roz­jarzonym światłem z intensywnie czerwonego kamienia, jak rubin, dając w efekcie promienne lśnienie o cudownym kolorze. 

Po drugie, wokół tronu była "tęcza, podobna z wyglądu do szmaragdu" (w. 3). Nie był to różnobarwny łuk, taki jak zjawisko atmosferyczne, które oglądamy dziś. Tęcza symbolizuje Boże miłosierdzie, łaskę i obietnice przymierza, niezmienne pośród Jego sądów (por. 1 Moj. 9:13). 

Po trzecie, Jan widział "morze szkliste podobne do kryształu" (w.6), znajdujące się przed tronem. Morze ze szkła funkcjonowało jak doskonałe lustro, odbijające tę całą feerię lśniących barw promieniejących z Bożego tronu. Temu morzu nie zostało przy­pisane konkretne znaczenie. Niektórzy komentatorzy powiązali jego symbolikę z kadzią z brązu (duża misa, używana do rytual­nych obmywań w Przybytku i Świątyni), jednak ta typologia wyda­je się być nieco naciągana. Inni nauczają, że symbolizuje ono pokój panujący w niebie, w przeciwieństwie do zawirowań na ziemi - ale to wątpliwa obrazowość. Najprawdopodobniej morze ze szkła, odbijające chwałę i majestat Boga, symbolizuje Jego czystość, świę­tość i oddzielenie od stworzenia. 

Po czwarte, Jan słyszał i widział wychodzące z tronu "błyska­wice i głosy, i grzmoty" (w. 5). Wskazują one na cudowność Bożej obecności i Boską moc (por. 2 Moj. 19:16). W Księdze Objawienia te widoki i odgłosy sygnalizują narastającą nawałnicę Bożego gniewu gotowego, by wylać się na grzeszny świat (8:5; 11:19; 16:18). 

Po piąte, Jan widział jak "przed tronem... płonęło siedem ognistych pochodni; jest to siedem duchów Bożych" (w. 5). Nie były to świeczniki, które widział wcześniej (1:12,20), ale pocho­dnie płonące nieustannie przed Bożym tronem, symbolizujące Ducha Świętego w Jego pełni i doskonałości. Chociaż nie posiada On fizycznej formy, jednak często ukazywał się w różnych posta­ciach w Nowym Testamencie. Podczas chrztu Jezusa zstąpił na Niego jako gołębica (Mat. 3:16). W dniu Pięćdziesiątnicy objawił się jako rozdzielone języki ognia (Dz. Ap. 2:3), które spoczęły nad każdą osobą znajdującą się w sali na piętrze. Tutaj Duch Święty ukazuje się jako płonące ogniem pochodnie wskazujące na Boży gniew i sąd, gotowe, aby spaść na bezbożnych. 

Po szóste, Jan zobaczył wokół tronu "siedzących dwudziestu czterech starców" (w. 4), "odzianych w białe szaty, a na głowach ich złote korony" (w. 4). Bibliści uważają starców albo za aniołów, albo za świętych okresu kościoła, albo za przedstawicieli Izraela i kościoła. Wielu wierzy, że są to aniołowie, w związku z alternaty­wnymi możliwościami odczytania greckiego tekstu Objawienia 5:9-10. (Dla pogłębienia wiedzy na temat tej interpretacji - patrz: Renald Showers, Those lnvisible Spirits Called Angels [Bellmawr, NJ: The Friends of lsrael Gospel Ministry, Inc., 1997], pp. 38-42). 

Interpretacja, według której część spośród liczby starców reprezentuje Izraela, nie wydaje się przekonująca. Starcy, mający przemienione ciała, przebywają przed Bożym tronem w czasie, gdy na ziemi trwa Wielki Ucisk. Pismo naucza, że zbawiony Izrael dostąpi zmartwychwstania po Wielkim Ucisku (Dan. 12:12-13), tuż przed powrotem Chrystusa na ziemię. W tekście znajdujemy wskazówki, które wydają się świadczyć na rzecz poglądu, że dwudziestu czterech starców reprezentuje kościół: 

1. Nie ma żadnej wzmianki o kościele na ziemi w czasie Wielkiego Ucisku. 

2. Określenie starszy (starzec) pojawia się regularnie w Nowym Testamencie, oznaczając przywódców w koś­ciele. 

3. Starcy są ubrani w "szaty białe" (w. 4), odzienie świę­tych kościoła w niebie (19:8). 

4. Na głowach mają "złote korony [gr. stefanos]" (w. 4), korony zwycięzców, symbolizujące zaszczyt i nagrodę. 

5. Korony i białe szaty wskazują, że ci, którzy je noszą, zostali osądzeni i nagrodzeni przez Chrystusa, co nie może dotyczyć aniołów ani świętych Starego Testamentu. 

6. W wersetach 11 i 14 siódmego rozdziału Objawienia ist­nieje rozróżnienie pomiędzy aniołami, świętymi okresu Wielkiego Ucisku (Żydzi i nie-Żydzi) oraz starcami. 

7. Starcy przebywają w niebie w czasie, gdy na ziemi ma miejsce Wielki Ucisk (7:13-14). Dawid podzielił kapłaństwo lewickie na 24 zmiany (1 Kronik 24) reprezentujące cały stan kapłański. W podobny sposób, dwudziestu czterech starców reprezentuje cały kościół, nazwany w Piśmie "królewskim kapłaństwem" (1 Pio­tra 2:9). 

Po siódme, Jan widział "w pośrodku, wokoło tronu cztery postacie pełne oczu z przodu i z tyłu" (w.6). Te postacie wyglądały jak lew, cielec, człowiek i lecący orzeł. Każda z nich miała pełno oczu z przodu, z tyłu i wewnątrz, i każda miała po sześć skrzydeł. Wielbiły Boga nieustannie, w dzień i w nocy, bez odpoczynku (w. 6-8). Istoty te są wspomniane w Objawieniu kilka razy (4:9; 5:8,11,14; 6:1). 

Wśród biblistów istnieją różne interpretacje tego, kogo i co reprezentują te istoty. Niektórzy uważają je za aniołów. Inni uważają, że postacie te symbolizują Boże atrybuty: majestat, potęgę, mądrość, opatrzność. Wedle jeszcze innego poglądu, odzwierciedlają one cztery aspekty służby Chrystusa objawione w poszczególnych Ewangeliach. Jest też interpretacja, która dopatru­je się w nich reprezentacji Izraela z czasów wędrówki po pustyni. Cztery plemiona, których obozowiska graniczyły bezpośrednio z Przybytkiem, miały identyczne symbole na swych sztandarach: Juda - symbol lwa, Efraim - wołu, Ruben - człowieka, a Dan ­symbol orła (4 Moj. 2:2). Najrozsądniejszym wydaje się pogląd, że Jan widział jakiś rodzaj istot anielskich, chociaż nie wyglądają one na "aniołów" (5:11). Takie żyjące stworzenia oglądał już Ezechiel (Ez. 1:5-14), który nazywał je cherubami (Ez. 10:14-22). Są one również podobne do serafów wspomnianych przez Izajasza (Izaj. 6:2-3). Najwyraźniej aniołowie bardzo różnią się wyglądem. Najprawdopodobniej stworzenia te należą do jakiegoś zastępu anielskiego, którego głównym zadaniem jest poświęcanie całej uwagi Bogu. Pozostają w stanie nieustannej czujności (nic nie może ukryć się przed ich oczami), aby strzec Bożego tronu. Są zwinne (sześć skrzydeł) i gotowe do wykonywania Jego woli i dzieła. Uwielbiają Boga we dnie i w nocy, czcząc Jego świętość, moc, i potęgę. 

Niebiańskie pieśni chwały 

Jan słyszał dwie pieśni śpiewane przez niebiański zastęp. Pierwsza była śpiewana przez "cztery postacie", które opiewały wspaniałość Boga. Wywyższały Jego nieskazitelną czystość, śpiewając: "Święty, Święty, Święty" (w. 8). Widzimy tu odniesie­nie do Trójjedyności Boga - jako Ojca, Syna i Ducha Świętego (por. Iz. 6:3) - którego natura jest oddzielona od grzechu. Postacie ogłaszały Bożą potęgę śpiewając: "Pan, Bóg Wszechmogący" (w. 8). On jest wszechmogący i suwerenny w całym wszechświecie. Również Jego wieczność jest przedmiotem czci: "który był i który Jest, i który ma przyjść" (w. 8). Jest On Bogiem wiecznym, ponad czasem i przestrzenią, bez początku i bez końca, bez przeszłości i przyszłości, gdyż wszystko to jest dla Niego zawsze teraźniejszością. Postacie uwielbiają Boga bezustannie, oddając "chwałę i cześć... i dziękczynienie" (w. 9) za Jego Boskie atrybuty i doskonałość. 

Druga pieśń była śpiewana przez dwudziestu czterech starców (w. 10), którzy wielbili Boga nie tylko za Jego wspaniałość, ale też za Jego dzieło stworzenia. Starcy wielbili Boga wspólnie z cztere­ma postaciami. Okazywali swoje poddanie Bogu, który jest suwe­rennym władcą wszechświata. Jak czytamy, upadli "przed Tym, który siedzi na tronie" (w. 10). Uhonorowali Go w dwojaki sposób:

1. Starcy "składają korony swoje przed tronem" (w. 10). Korony reprezentują nagrody przewidziane dla zwycięzców, które będą wręczone, kiedy staniemy przed sądem Chrystusowym. Wierzący otrzymają różne korony w nagrodę za wierną służbę podczas ziemskiego życia. Starcy uświadomili sobie, że żadne z zaszczytów, jakie ich spotkały, nie są ich zasługą, ale wynikiem Bożego miłosierdzia. Aby dać świadectwo tej prawdzie, składają swoje korony przed Bożym tronem. 

2. Starcy oddają Mu cześć za dzieło stworzenia. On jedynie jest godny "przyjąć chwałę i cześć, i moc" (w. 11) . Bóg zasługuje, aby być uwielbionym przez swoje stworzenie, gdyż jedynie Jemu zawdzięcza ono istnienie. Dlatego starcy śpiewają Stwórcy: "Ty stworzyłeś wszystko, i z woli Twojej zostało stworzone, i zaistniało" (w. 11). 

Również my, razem z niebiańskimi zastępami, pokłońmy się w pokorze i oddajmy cześć i chwałę naszemu wielkiemu Bogu, za to, kim jest i co uczynił. 


Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/

czwartek, 9 czerwca 2022

Laodycea: zbór zadufany w sobie

Miasto Laodycea było położone w urodzajnej dolinie rzeki Likos, około 80 kilometrów na południowy wschód od Filadelfii i 18 kilometrów od miasta Kolossy. Założone zostało przez Antiocha II (264-26lp.n.e.), który nadał mu nazwę ku czci swojej małżonki, Laodyce. Miało stać się stolicą starożytnej Frygii. 

Strategiczna lokalizacja przy głównych szlakach handlowych, biegnących z Efezu do Syrii, umożliwiła Laodycei nagromadzenie ogromnego bogactwa. Miasto stało się słynącym w świecie cen­trum bankowym i ośrodkiem wymiany pieniędzy, mającym nawet pozwolenie wybijania własnej monety. Produkcja drogiego sukna z lśniącej czarnej wełny dopełniała źródła jego bogactwa. Tutejsza szkoła medyczna zyskała wielką sławę dzięki wytworzeniu specjal­nej maści z tzw. proszku frygijskiego (collyrium), leczącej schorzenia oczu; kurację tą maścią stosowano na całym świecie. Laodycea była tak zamożna, że kiedy została zniszczona potężnym trzęsieniem ziemi w roku 60 n.e., odmówiła przyjęcia pomocy ze strony Rzymu i odbudowała się na własny koszt.

Antioch Wielki (III) deportował z Babilonu i osadził we Frygii i Lydii dwa tysiące rodzin żydowskich. Chociaż Żydzi ci nie mogli wysyłać pieniędzy do Jerozolimy, władze miejskie dały im wolność wyznawania własnej religii. Pismo nie udziela wskazówki, kiedy i jak powstał tu zbór. Większość biblistów uważa, że został założony przez Epafrasa (Kol. 1:7; 4:12-13). Sam Paweł nigdzie nie wspomina, że odwiedził ten zbór, był jednak świadomy ich duchowych problemów (Kol. 2:1) i przesłał im pozdrowienia (Kol. 4:15). Zalecił także, aby list do Kolosan przeczytano w zborze laodycejskim (Kol. 4: 16) . 

Chrystus przedstawiony 

Chrystus używa trzech dopowiedzeń, aby opisać siebie zborowi w Laodycei: 

1. Nazywa siebie "Amen" (w. 14). Słowo amen pochodzi od hebrajskiego źródłosłowu oznaczającego pewność albo prawdę. Często bywa tłumaczone jako "niechaj tak się stanie" albo "naprawdę". Izajasz mówi o Bogu, który jest "Bogiem prawdy [dosł. "Bogiem Amen"]" (Iz. 65: 16), czyli tym, który dotrzyma obietnic przymierza i je wypełni. Taki tytuł potwierdza abso­lutną prawdziwość Chrystusa. On jest "prawdą" (Jana 14:6) i Boskim standardem, względem którego mie­rzona jest wszelka prawda. Dlatego to, co On mówi na temat tego zboru i pozostałych zborów, jest absolutnie pewne i godne zaufania (por. 2 Kor. 1 :20). 

2. Chrystus to "świadek wierny i prawdziwy" (w. 14). Był wierny podczas kuszenia na pustyni (Mat. 4: 1-11), kiedy świadczył ludowi o prawdzie, i kiedy znosił cier­pienie i śmierć na krzyżu (Fil. 2:8). Jego słowa o duchowej kondycji tego zboru nie są przewrotne, zafałszowane czy dwulicowe. Jego diagnoza jest właściwa. 

3. On jest "początkiem stworzenia Bożego" (w. 14). Nie ma tutaj jakiejkolwiek sugestii, jak niektórzy twierdzą, jakoby Chrystus był pierwszą istotą stworzoną przez Boga, gdyż jest On wiecznym Panem. Słowo początek mówi o Chrystusie jako źródle wszelkiego stworzenia (por. 21 :6). Chrystus jest stwórcą i właścicielem wszystkich rzeczy - taka jest jednoznaczna nauka wynikająca z listu do Kolosan (1:15-17). Przypomnienie tego faktu było szczególnie istotne w przypadku zboru, który zapomniał przypisać swój dobrobyt Bogu i chlubił się ze swego bogactwa (w. 17). 

Krytyka zboru 

Pan nie miał za co pochwalić zboru w Laodycei, którego duchowa sytuacja zasługiwała jedynie na naganę i skarcenie. Chrystus mówi: "Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący!" (w. 15). Pan dopatrzył się dobrych uczynków w każdym z poprzednich zborów, ale w tym zborze nie znalazł się ani jeden. 

Chrześcijanie ci nie byli zimni, jak ludzie niemający zbawienia, niewzruszeni i obojętni wobec spraw duchowych. Nie byli też gorący (wrzący), jak prawdziwi wierzący, którzy przyjęli Jezusa jako Zbawiciela i okazują duchową gorliwość w chrześcijańskiej służbie. Chrystus opisał ich jako "letnich" (w. 16). 

Słowo letni trafnie określało zasoby wodne miasta Laodycei. Ponieważ brakowało dobrej wody z własnych źródeł, musiała ona być sprowadzana systemem akweduktów - zimna ze źródeł w Kolossach, zaś gorąca ze źródeł w Hierapolis. Woda docierająca do Laodycei była już jednak letnia, mdła dla spragnionego, niezdatna do picia. Odnosząc to do sfery duchowej, człowiek letni to człowiek bierny, bez zaangażowania dla Pana, zobojętniały na prawdy wiary. Ktoś taki może przejawiać w jakimś zakresie poczuc­ie obowiązku wobec zboru, jednak brakuje mu szczerego oddania i zdecydowanego pójścia za Bogiem. 

Czy letni chrześcijanin to ktoś prawdziwie wierzący? Niektórzy uważają, że określenie "letni" odnosi się do "cielesnych" wierzących, którzy kiedyś byli gorliwi w swoim zaangażowaniu i świadczeniu o Chrystusie, ale z powodu grzechu i światowości osłabli w miłości i służbie dla Pana. Inni uważają, że chodzi tutaj o ludzi, którzy w rzeczywistości nie są wierzący (zimno), ale którzy wyznają wiarę w Chrystusa (ciepło), chociaż nie posiadają prawdziwego zbawienia. Istnieje też opinia, że ludzie letni są jed­nym i drugim po trochu. Wydźwięk całego urywka zdaje się wskazywać, że słowa Chrystusa dotyczą osób, które nie są wierzące. Tacy ludzie uczęszczają do zborów czy kościołów, podo­ba im się nabożeństwo i społeczność, ponieważ w ten sposób zaspokajają jakąś potrzebę w sercu, jednak pozostają nieprzemienieni. Letni kościół jest dla Chrystusa obrzydliwy i odrażający. "Wypluje" go ze swoich ust (w. 16), co symbolizuje odrzucenie albo usunięcie sprzed Bożego oblicza (por. Mat. 7:21-23). 

Pan ukazuje członkom zboru w Laodycei, że bogactwo i świa­towość ich omamiły i doprowadziły do poczucia samowystarczal­ności i samozadowolenia, wytwarzając w nich ducha zarozumia­łości i zadufania w sobie. Zbór ten twierdził : "Bogaty jestem i w z bogaciłem się, i niczego nie potrzebuję" (w. 17). Taka pewność siebie zdradzała brak prawdziwego duchowego rozeznania, który doprowadził zbór do zakłamanej wizji własnego duchowego stanu. Odnosząc to do dzisiejszej rzeczywistości powiedzielibyśmy, że ten zbór posiadał wspaniałe zaplecze i obiekty, gdzie mógł się zgromadzać, najnowocześniejszy sprzęt przydat­ny dla służby, dobrze ubranych i świetnie się prezentujących zborowników, dumnych ze swej zamożności pozwalającej zaspokoić wszelką potrzebę i zachciankę, oraz doskonale, opłacanych profesjonalnych pastorów.

Chrystus jednak określa ich prawdziwą duchową kondycję jako dramatyczną. Stwierdza, że ten zbór to "pożałowania godzien nędzarz" (w. 17). Jego członkowie byli przytłoczeni ciężkim brzemieniem. Bogactwo może stać się uciążliwym jarzmem dla jego posiadacza. Paweł ostrzega, że ci, którzy chcą być bogaci mogą wpaść w sidła pokuszenia, uwikłać się w przeróżne cierpienia i nie odnaleźć zaspokojenia (1 Tym. 6:9). Jezus powiedział: "Nie możecie Bogu służyć i mamonie" (Mat. 6:24). W Jego ocenie ten zbór był pożałowania godny (w. 17), gdyż widok czyjegoś samozadowolenia może wzbudzać tylko litość. Ponadto, Jezus nazywa go "biedakiem" (w. 17). Choć posiadali dobra materialne i finansowe, w wymiarze duchowym byli bankrutami. Cóż za kon­trast z sytuacją zboru w Smyrnie, który, dla imienia Chrystusa, stał się ubogi w dobra tego świata, ale był bogaty w duchu! Oprócz tego, chrześcijanie w Laodycei byli "ślepi" (krótkowzroczni, w. 17). Bogactwo i materializm może zaślepić rozum, a wtedy ludzie ulegają fałszywemu obrazowi własnej duchowości. Widzimy tu pewną ironię zważywszy, że Laodycea słynęła w świecie z pro­dukcji najlepszego środka leczącego choroby oczu. Jezus stwierdza również, że członkowie zboru laodycejskiego byli "nadzy" (w.17). Chociaż wytwarzali kosztowne szaty dla innych, sami byli duchowo nadzy, brakowało im białych szat sprawiedliwości. Duchowe ubóstwo, ślepota i nagość czyniły ich żałosnymi i nieszczęśliwymi. 

Rady dla zboru

Chrystus udzielił im trzech pouczeń: 

1. Polecił im, aby zdobywali duchowe bogactwa: "Radzę ci, abyś nabył u mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił" (w.18). Prawdziwe bogactwa można znaleźć tylko w Chrystusie, nie w dobrach materialnych. Zbór potrzebował zdobycia prawdziwej wiary poprzez przyjęcie Pana. Złoto jest symbolem wiary; ci, którzy ją posiadają, gromadzą sobie duchowe bogactwo, którego rezultatem jest życie przynoszące chwałę i chlubę naszemu Panu. Należy podkreślić, że zbawienia nie można kupić. W tym kontekście, nabyć znaczy uzyskać bezcenny skarb zbawienia przez wiarę w Chrystusa (por. Iz. 55:1). 

2. Potrzebowali przyodziania się w "szaty białe", aby przykryta została ich "haniebna nagość" (w. 18). Biały ubiór mówi o świętości i sprawiedliwości Chrystusa, którymi przyodziani są wszyscy prawdziwie wierzący, co pozwala im przybliżać się do Boga. 

3. Potrzebowali uzdrowienia z duchowej ślepoty za pomocą maści zbawienia, którą namaszcza Chrystus, aby widząc, potrafili chodzić Jego ścieżkami. 

Chrystus zganił i napomniał ten letni zbór, ponieważ go miłował (w. 19). Jego celem było doprowadzenie jego członków do pokuty. Dlatego prośba Chrystusa brzmi: "bądź tedy gorliwy i upamiętaj się" (w.19). Pragnął, aby uświadomili sobie, jakimi chodzą drogami i okazali gorliwe pragnienie zmiany. 

Obecność Chrystusa 

Zborowi, który zamknął przed Nim swe drzwi, Chrystus składa ofertę: "Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego" (w. 20). Nominalni chrześcijanie wciąż jeszcze mieli możliwość przyjęcia Chrystusa. Przesłanie jest oczywiste: kiedy Pan wzywa zbór do większej gorliwości poświęcenia, czyni to poprzez docieranie do serc pojedynczych osób. Często zaangażowanie jednej, gorliwej dla Pana i pełnej entuzjazmu osoby, wznieca w zborze ogień przebudzenia. 

W oxfordzkim Keble College, w Anglii, wisi portret Chrystusa zatytułowany "Światłość świata". Namalował go William Holman Hunt w 1854 r. Na tym malowidle, Chrystus z włosami wilgotny­mi od nocnej rosy i z lampą w ręku, puka do drzwi w oczekiwaniu, czy ktoś Mu otworzy. Po ukończeniu obrazu Hunt zaprosił przy­jaciół, aby wyrazili swe zdanie. Natychmiast zauważono, że autor zapomniał namalować klamkę po zewnętrznej stronie drzwi. Skonfrontowany z tym oczywistym niedopatrzeniem, Hunt odparł: "Rzeczywiście, byłby to błąd, gdyby chodziło o zwykłe drzwi; ale to nie są zwykłe drzwi, tylko obraz serca grzesznika, a Chrystus kołacze, aby Go wpuszczono. Klamka jest od środka, ponieważ Chrystus nie może wejść do serca człowieka, jeśli nie zostanie otworzone od wewnątrz". Chrystus nikogo nie zmusza, ani nie narzuca siłą swojej woli żadnej osobie ani całemu zborowi. Raczej puka do drzwi, czekając, że ktoś go wpuści i zechce mieć z Nim społeczność. Obraz Chrystusa czekającego u drzwi swojego własnego kościoła, wydaje się nie do pomyślenia, a jednak jest prawdziwy. 

Każdy, kto otwiera serce dla Zbawiciela, otrzyma od Niego bogactwo duchowego błogosławieństwa: "wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną" (w. 20). Zauważmy kontrast: ten, kto odrzuca Jego zaproszenie, zostaje przez Niego "wypluty", natomiast ten, kto je dobrowolnie przyjmuje, będzie wspólnie z Nim wieczerzał. Mowa tutaj o głównym posiłku dnia, kiedy rodzi­na zbiera się, aby spędzić czas ze sobą nawzajem i zaproszonymi przyjaciółmi. Ci, którzy zaprosili Chrystusa do swego życia, będą radowali się intymną więzią z Nim. Będą spożywali duchowy pokarm, który jedynie Pan może dać. 

Obietnica dla zboru 

Chrystus zapewnia: "Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem wraz z Ojcem moim na Jego tronie" (w. 21). Zdobywcy będą dzielili tron z Tym, który ich zdobył, z Panem Jezusem Chrystusem. Jezus zwyciężył ten świat przez swoje cierpienia i śmierć (Jana 16:33), i teraz zasiada po prawicy Boga Ojca (Marka 16: 19). Sprawowanie rządów razem Chrystusem jest wspomniane w Księdze Objawienia kilka razy (1:6,9; 2:26-27; 5:10; 20:4-6). Chrystus obiecał uczniom, że będą jedli i pili u Jego stołu w Królestwie. Wszyscy wierzący są współdziedzicami z Chrystusem (Rzym. 8: 17). W Tysiącletnim Królestwie Chrystus ustanowi swój tron na ziemi (Mat. 25:31; Łuk. 1:32) i wszyscy wierzący będą razem z Nim rządzili przez tysiąc lat (20:6). Czyż może być jakaś większa nagroda niż to? 

Raz jeszcze, w konkluzji orędzia, pada wezwanie: "Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów" (w. 22). Wprawdzie łaska ma swoje granice, ale czas łaski jeszcze się nie skończył. Ci, którzy są letni, wciąż jeszcze mogą zaprosić Jezusa do serca. 

W pieśni "Wpuść Jezusa do serca", jej autorka Leila Morris zapisała właściwą odpowiedź dla tych, którzy są już zmęczeni ciężarem swoich grzechów i pragną nowego życia. Słowa te brzmią tak: 

Właśnie teraz, pozostaw zwątpienie;
Właśnie teraz, przyjmij zaproszenie;
Właśnie teraz, drzwi otwórz dla Niego,
I wpuść Jezusa do serca swego. 


Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/

sobota, 21 maja 2022

Filadelfia: zbór duchowo żywy

Założone przez króla Attalusa z Pergamonu (w roku 140 p.n.e.), miasto Filadelfia leżało w dolinie rzeki Hermus, około 45 kilometrów na południowy wschód od Sardes. Filadelfia stanowiła centrum, z którego kultura i język grecki promieniowały na całą krainę Lydii i Frygii. Ponieważ miasto wzniesiono na powulka­nicznym paśmie górskim (o wysokości 370 metrów), doświad­czało ono częstych trzęsień ziemi. W roku 17 n.e. było zniszczone przez jedno z takich trzęsień, ale zostało odbudowane przez cesarza Tyberiusza. Mogło rozwijać się i prosperować dzięki swemu położeniu oraz urodzajnym glebom tej okolicy. Oprócz uprawy winorośli, Filadelfia była znana z produkcji tkanin i wyrobów ze skóry. Lokalizacja na znacznej wysokości, pomiędzy równinami nadbrzeżnymi a sercem prowincji Azji Mniejszej, stwarzała miastu doskonałe warunki obronne. Tu również krzyżowały się główne szlaki komunikacyjne. Z tych przyczyn, miasto stało się jedną ze stacji rzymskiej poczty państwowej, nazy­waną "wrotami W schodu". Głównym czczonym tu bóstwem był Dionizos. W piątym wieku miasto zyskało przydomek "Małe Ateny" ze względu na liczne obrzędy i pogańskie kulty. Nie wiemy, kiedy i w jaki sposób założono tu zbór, ale prze­trwał on wiele wieków, długo po tym, jak obszar ten znalazł się pod panowaniem islamskim. Słowo Filadelfia znaczy braterska miłość, co było trafnym określeniem charakteryzującym ten zbór. Chrystus przedstawia siebie zborowi w Filadelfii w trojaki sposób: 

1. Jest "Święty" (w. 7). Jako Bóg, Chrystus jest święty, całkowicie oddzielony od grzechu i od grzeszników. Świętość jest najprzedniejszym z atrybutów Chry­stusa, gdyż przenika wszystkie pozostałe atrybuty Jego boskości i pozostaje w zgodzie z tym, kim On jest i co czyni. Świętość wskazuje na czystość majestatu Chrystusa oraz Jego majestatyczną moralność. 

2. Jest "prawdziwy" (w. 7). Chrystus jest jedynym prawdziwym Bogiem, kimś innym niż bożki wymy­ślone przez człowieka. To, co On mówi, jest jedyną prawdą (Jana 14:6), a Słowo Jego objawienia nie za­wiera błędu. Jest wiarygodne i niezawodne. On jest źródłem wszelkiej wiedzy i prawdy we wszechświecie. 

3. Chrystus to "Ten, który ma klucz Dawida, Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy" (w. 7). Obrazowość "klucza Dawida" wywodzi się z księgi proroka Izajasza (Iz. 22:20-22). Eljakim, który został powołany na królewskiego zarządcę w miejsce niewiernego Szebny, otrzymał wszelkie pełnomocnictwo zarządzania domem królewskim i skarbcem. Klucz symbolizuje władzę i panowanie nad domem Dawida i nad jego królestwem. Nikt nie mógł zmienić decyzji Eljakima co do otwarcia lub zamknięcia czegoś. Podobnie Chrystus - święty, prawdziwy i z linii Dawidowej - posiada absolutną władzę zarządzania sprawami duchowymi i materialny­mi Bożego królestwa. 

Pan udziela pochwały zborowi za dobre uczynki. Chociaż ci wierzący mieli "niewielką moc", zachowali Jego Słowo i nie zaparli się Jego Imienia (w. 8). Zbór nie był mocny liczebnie, ale Bóg napełnił tę oddaną garstkę duchową mocą, dzięki której mogli pozostać wierni Jego imieniu w obliczu szatańskiej opozycji. Dla tej wierności, Pan sprawił "przed [nimi] otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć" (w. 8). Dzięki wiernej służbie i strate­gicznej lokalizacji mieli otwarte drzwi dla ewangelizacji całej okolicy. Bóg nie potrzebuje do realizacji swego planu ludzi naturalnie utalentowanych (1 Kor. 1:26-29), lecz takich, którzy poddają się Jego kształtowaniu (2 Kor. 4:7). Efektywność służby nie zależy od wielkości zboru, lecz od jego gotowości do bycia używanym. Podobnie jak chrześcijanie w Smyrnie, członkowie zboru filadelfijskiego byli prześladowani przez "synagogę szatana" (w. 9), lecz zdołali przezwyciężyć nacisk legalizmu i przetrwać atak zmierzający do rozbicia zboru. Otrzymali zapewnienie, że nastanie taki dzień, kiedy wrogowie "będą musieli przyjść i pokłonić się [im]... do nóg" (w. 9) w symbolicznym akcie kapitulacji. Wrogowie poznają też wielką miłość Chrystusa do tych wierzących (w. 9; por. Ef. 5:25). Pan zapewnia, że czuwa nad zborem: "Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy Mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby [w przekł. ang. King James Version: "od godziny próby" - przyp . tłum.], jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi" (w. 10). Wielu naucza, że kościół będzie musiał przejść przez część lub całość Wielkiego Ucisku opisy­wanego w Objawieniu (rozdz. 6-19), jednak użyty tu język jasno wskazuje, że kościół zostanie zachowany od tego trudnego czasu. Wspomnianą godziną próby będzie czas, kiedy Boży gniew zostanie wylany na świat. Wniosek ten oparty jest na kilku przesłankach: 

1. Użyty w greckim oryginale przyimek ek oznacza od, w sensie od czegoś, z czegoś, co wskazuje, że kościół nie będzie doświadczony przez Wielki Ucisk w żadnej mierze. Natomiast gdyby autor chciał powiedzieć, że kościół będzie przechodził przez Wielki Ucisk, użyłby innego przyimka, dia

2. W wersecie jest mowa nie o jakiejś próbie, ale o szczegnej godzinie próby, szczególnym okresie ucisku, który nadejdzie. 

3. Chrystus obiecał "zachować" (ochronić, wybawić) koś­ciół, nie w czasie próby, ale od tego czasu próby. 

4. Ochrona jest zapewniona wszystkim wierzącym, nie tylko tym ze zboru w Filadelfii, ponieważ skala tej próby obejmuje "cały świat". 

5. Fraza "by doświadczyć mieszkańców ziemi" odnosi się nie do kościoła, ale do niewierzących, którzy będą uwikłani w światowym systemie, kiedy spadnie na nich ucisk.
 
Pan udziela zborowi rady: "Przyjdę rychło [nagle]; trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej" (w.11). Wierzący mieli wytrwać w wierności, nie ustępując pola nieprzyjacielowi, aby nie stracić nagrody, kiedy Chrystus będzie oceniał ich służbę, zasia­dając na Bemie - swym sędziowskim krześle (1 Kor. 3:15; 2 Kor. 5:10). Zwycięzcy dane są dwie obietnice:

1. Obietnica bezpieczeństwa: "Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już z niej nie wyjdzie" (w. 12). To stwierdzenie miało ogromne znaczenie dla ludzi, którzy raz po raz doświadczali trzęsień ziemi. Filar Bożej świątyni symbolizuje zbawienie, duchową stabilność i wieczną pewność, że nic nie może wyrwać wierzącego spod osłony Bożej obecności. 

2. Będzie na nim umieszczony Boży podpis: "wypiszę na nim imię Boga mojego, i nazwę miasta Boga mojego, nowego Jeruzalem ... i moje nowe imię" (w. 12). Imiona wypisane na poszczególnych osobach mówią o ich całkowitym utożsamieniu się z Bogiem i zapew­niają im na wieki miejsce w Jego królestwie. 

Czy słyszysz głos Ducha mówiącego do zboru (w. 13)? Czy zachowujesz Boże Słowo, stając w obronie Jego imienia, cierpliwie znosząc uciski i wchodząc przez otwarte drzwi służby dla Jego chwały? 

Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/


niedziela, 15 maja 2022

Sardes: zbór martwy duchowo

Miasto Sardes, leżące około 50 kilometrów na południowy wschód od Tiatyry, było stolicą królestwa Lydii. Wyniesione około 450 metrów ponad doliną Hermus, dawało mieszkańcom złudne poczucie bezpieczeństwa wobec wrogów. Sardes było dwukrotnie zdobywane - raz przez perskiego króla Cyrusa (w 549 r. p.n.e.) i ponownie przez syryjskiego władcę Antiocha III (w 218 r. p.n.e.). 

Trzysta metrów ponad równiną zbudowano wspaniały akropol, a na nim świątynię poświęconą bogini Artemidzie. Kult Artemidy, bogini natury, sięgał czwartego wieku przed Chrystusem. Miasto było również znane ze swojej nekropolii, z setkami kopców nagrobnych rozsianych po okolicy. 

Sardes było usytuowane na pięciu głównych szlakach handlo­wych biegnących przez królestwo. Przyniosło to miastu ogromne bogactwo, dzięki produkcji i sprzedaży biżuterii i wełny oraz far­biarstwu tkanin. Jednak w drugim wieku po Chrystusie, Sardes chyliło się ku upadkowi; niemal obumarłe, było cieniem swej mi­nionej chwały . Dziś Sardes jest małą osadą, zwaną Sart. Jak i kiedy założony został tam zbór, nie wiadomo. 

Chrystus objawił się temu zborowi jako Ten, który "ma siedem duchów Bożych" (3: 1). Jest to aluzja do siedmiorakiej pełni i doskonałości Ducha Świętego, który spoczął na Chrystusie (1 :4; 5:6; por. Iz. 11:2-5). Ma On także "siedem gwiazd" (w.1), to znaczy, że panuje nad duchowymi przywódcami tych zborów. Są oni w Jego ręku i każdy z nich będzie musiał zdać Mu sprawę ze służby oraz duchowej kondycji zboru. Duchowe życie bądź duchowa martwota w zborze, często są warunkowane duchowym stanem jego przywódców i starszych. 

Pan nie udzielił temu zborowi żadnej pochwały, wyraził tylko krytykę: "Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły" (w. 1). Na zewnątrz Sardes robiło wrażenie żywego i było szanowane za swoją religijną aktywność, ale w rzeczywistości brakowało w nim dowodów prawdziwego duchowego życia. Wiele dzisiejszych zborów nieprzerwanie cieszy się reputacją zbudowaną na dawnej świetności, a w rzeczywistości są od lat duchowo martwe. Chrystus poradził temu zborowi, aby starał się o duchowe uzdrowienie.

1. Mieli być czujni (w. 2); mieli ocknąć się i uświadomić sobie swój duchowy stan. Odnowa przychodzi przez odnowienie pierwotnej gorliwości i oddania Panu, oraz przez radykalną zmianę postępowania. 

2. Mieli utwierdzić to, "co jeszcze pozostało, a co bliskie jest śmierci" (w. 2). Jest to możliwe przez odrzucenie fałszywych doktryn, cielesnego przywództwa, niebi­blijnych praktyk oraz działań pozornych. Duchowa siła odnawia się poprzez przywracanie spraw podsta­wowych - poświęcanie czasu na rozważanie Słowa Bożego i na modlitwę. 

3. Pan wzywa zbór: ,,Pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego, i upamiętaj się" (w. 3). Powinni na nowo uchwycić się fundamentalnych prawd wiary i odwrócić się od duchowej pustki. Jeśli tego nie uczynią, sprowadzą na siebie sąd Pana, który przyjdzie "jak złodziej" o godzinie, której nie będą znali (w. 3). Często jest tak, że Pan raczej usuwa duchowo martwy zbór, niż pozwala mu na zarażanie innych swoim zepsuciem. 

4. Pan szczególnie wyróżnia tych, którzy nie poszli na kompromis w wierze: "Lecz masz w Sardes kilka osób, które nie skalały swoich szat" (w. 4) . Rytuały pogań­skich religii w Sardes zabraniały wyznawcom pojawiać się przed bogami w szatach, które były splamione albo zbrudzone. Ci, którzy złamali ten zakaz, byli wykreślani z rejestru publicznego obywateli Sardes. Chrześcijanami, którzy "skalali swoje szaty" byli ci, którzy zmieszali się z pogaństwem tego miasta i po­szli na kompromis z grzechem. Ci, którzy nie zanieczyścili swoich szat, "chodzić będą [z Panem] w szatach białych, dlatego że są godni" (w. 4). Stanęli przed Bogiem w stanie czystości. 

Zwycięzca otrzymuje trzy obietnice: 

1. "Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe" (w. 5). Białe szaty są symbolem czystości i sprawiedliwo­ści, są ubiorem zbawienia. Symbolizują także wierną resztkę, która osiągnęła duchowe zwycięstwo nad pogaństwem w Sardes. Kiedy nastanie "wesele Baranka" (19:7-8), wszyscy wierzący zostaną przyo­zdobieni w czysty lśniący bisior i tak odziani powrócą na ziemię razem z Panem (19:14). 

2. Imię zwycięzcy jest zapisane w Bożym rejestrze: "nie wymażę imienia jego z księgi żywota" (w. 5). W cza­sach biblijnych imiona mieszkańców zapisywano w rejestrze miejskim. Kiedy ktoś umarł albo wyprowa­dził się z miasta, jego imię wymazywano bądź wykre­ślano z księgi żyjących. Wypowiedź ta nie dotyczy kwestii utraty zbawienia. Jest to raczej poświadczenie, że ci, którzy są narodzeni na nowo, mają życie wieczne, i żadna osoba, ani rzecz, nie może oddzielić ich od życia wiecznego. 

3. Pan ogłosi imię wierzącego w niebie: "wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami" (w. 5). Jest to utwierdzenie wierzącego w jego pewności wiecznego obywatelstwa. Sam Chrystus jest naszym rzecznikiem przed Bogiem Ojcem (1 Jn. 2:1), przed którym wyzna nasze imiona (Mat. 10:32). 

Raz jeszcze Chrystus zachęca czytelników listu do wysłuchania Jego orędzia: ,,Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów" (w. 6). Ma to szczególnie duże znaczenie w przypadku duchowo obumarłego zboru, jak w Sardes. 

Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/

czwartek, 12 maja 2022

Tiatyra: zbór o skażonej doktrynie

Tiatyra, małe miasteczko leżące około 50 kilometrów na południowy wschód od Pergamonu, zostało założone przez Aleksandra Wielkiego w roku 300 p.n.e. Usytuowane w żyznej dolinie, gdzie kwitło rolnictwo, było ważnym ośrodkiem mili­tarnym, znanym również z handlu, kupiectwa i cechów rzemieślniczych, specjalizujących się w garbarstwie, wyrobach z brązu, garncarstwie i produkcji purpury. Chociaż miasto nie było cen­trum religijnym, istniał tam kult cezara, a poza tym, każdy z cechów czcił własnego bożka. Chrześcijanie zapewne należeli do tych zrzeszeń, odczuwając presję uczestniczenia w pogańskich kul­tach. 

Pismo nie mówi, kiedy zbór został założony. "Lidia, z miasta Tiatyry, sprzedawczyni purpury" uwierzyła w Pana pod wpływem Słowa głoszonego przez Pawła w Filippi (Dz. Ap. 16: 14-15) i być może pomogła w zakładaniu zboru. Chociaż zlokalizowany w najmniejszym z miast wymienionych w 2. i 3. rozdziale Obja­wienia, zbór ten otrzymał najdłuższy list. 

Chrystus przedstawia się jako "Syn Boży, który ma oczy jak płomień ognia, a nogi Jego podobne są do mosiądzu " (w. 18). Tytuł "Syn Boży" (w księdze Objawienia występuje tylko w tym wersecie) akcentował Jego boskość w mieście, gdzie czczono boga słońca. Słowa "oczy" i "nogi" mówią o Jego zapalczywości i sądzie, tak jak w rozdziale 1 (por. 1:14-15). 

W wersecie 19, Pan udziela pochwały zborowi z czterech powodów: 

1. Ich miłości dla Chrystusa - czegoś, co nie jest wspomniane w żadnym z pozostałych list. 

2. Ich służby - pełnego poświęcenia wychodzenia innym naprzeciw. 

3. Ich wiary - mała grupka w obrębie zboru pozostawała wier­na i lojalna wobec Pana. 

4. Ich cierpliwości i wytrwania w doświadczeniach - zbór nie stał w miejscu, ale wzrastał i rozwijał się w służbie tak, że jego "ostatnich uczynków" było "więcej niż pierwszych" (w. 19). 

Tym niemniej, Pan wyraził również ostrą krytykę wobec zboru, ponieważ jego członkowie pozwalali "niewieście Izebel, która się podaje za prorokinię" nauczać i zwodzić ludzi (w. 20). Mowa tu o pewnej kobiecie w zborze, której nauczanie siało zamęt wśród ludu Bożego, na podobieństwo Izebel w Starym Testamencie. Izebel była fenicką księżniczką, która, po poślubieniu króla Achaba, wprowadziła w Izraelu kult Baala (1 Kr. 16-19). Również ta samozwańcza prorokini w zborze nakłaniała chrześci­jan do uczestnictwa w rzymskich praktykach religijnych, czym zachęcała, by "uprawiać wszeteczeństwo i spożywać rzeczy ofia­rowane bałwanom" (w. 20). Jak już zauważyliśmy, chrześcijańscy rzemieślnicy musieli działać w obrębie cechów i gildii, gdzie ta niemoralność była czymś powszechnym. Natomiast nieuczestni­czenie w tych praktykach było równoznaczne z utratą możliwości zarabiania i wypadnięciem z branży . 

Chrystus dał jej radę , aby się upamiętała: "I dałem jej czas, aby się upamiętała, ale nie chce się upamiętać we wszeteczeństwie swoim" (w. 21) . Cierpliwie czekał na okazanie skruchy, ale ona nie zmieniła swego postępowania. Dlatego Bóg sprowadził na nią i na jej naśladowców trzy sądy: 

1. Rzuci ją "na łoże" (w.22) - z jej łoża wszeteczeństwa na łoże choroby a w końcu - śmierci. 

2. Ci, "którzy z nią cudzołożą", zostaną wtrąceni "w ucisk wiel­ki, jeśli się nie upamiętają" (w. 22). Pójście za fałszywą nauką tej prorokini będzie oznaczało w ostatecznym rozra­chunku ogromne cierpienie i śmierć. 

3. "A dzieci jej zabiję [zarazą]" (w. 23). Wszystkich naśladow­ców, zarówno w pierwszym jak też w drugim pokoleniu, którzy praktykowali jej nauczanie, spotka podobny los, i stanie się oczywiste dla całego kościoła, że ten sąd był od Boga: "i poznają wszystkie zbory, że Ja jestem Ten, który ... oddam każdemu z was według uczynków waszych" (w. 23). 

Natomiast "pozostałym w Tiatyrze" (wiernej resztce), którzy nie przyjęli tej doktryny, mającej źródła w szatańskich tajemni­ach, Pan nie nakłada żadnego innego brzemienia odpowiedzial­ności (w. 24). Zachęca ich, aby nie odchodzili ze zboru, "trzymali się tylko mocno", czyli bezkompromisowo bronili prawdy, aż do Jego przyjścia po kościół (w. 25). 

Zwycięzcom, albo zdobywcom, którzy wiernie pełnią uczynki Chrystusowe aż do końca, dane są dwie obietnice: 

1. Otrzymają "władzę nad poganami" [w ang. tekście występu­je tu słowo etnos - narody i tak jest przetłumaczone w przekładzie ang. Przyp. red.] (w. 26). Zwycięzcy otrzymają prawo rządzenia narodami w Tysiącletnim Królestwie, uczestnicząc w przywilejach obiecanych Chrystusowi (Ps. 2:7-9) przez Boga Ojca (w. 28). Słowo "rządzić" w wersecie 27 znaczy prowadzić jak pasterz. Wierzący będą nie tylko wymierzać sprawiedliwość, ale także zarządzać z miło­sierdziem, służyć radą, ukierunkowywać i otaczać narody ochroną w okresie Królestwa. 

2. Otrzymają także "gwiazdę poranną" (w. 28; por. 22:16) - ­Jezusa, który oddał wierzącym samego siebie. Poranna gwiazda świeci jasno nad pogrążoną w ciemnościach ziemią, tuż przed świtem. Przy Pochwyceniu, Chrystus pojawi się nad tym mrocznym światem, aby zabrać wierzących przed Wielkim Uciskiem a potem znowu się pojawi, wraz z brza­skiem Milenijnego Królestwa. 

List do zboru w Tiatyrze, tak jak pozostałe listy, kończy się wezwaniem Chrystusa: "Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów" (w. 29). 

Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/

środa, 11 maja 2022

Pergamon: zbór zeświecczony

Pergamon był stolicą rzymskiej prowincji w Azji. Położony w o dległości niecałych 100 kilometrów od Smyrny i 25 kilometrów od Morza Egejskiego, rozwinął handel w mniejszym stopniu. Nazwa miasta pochodzi od słowa pergamin, oznaczającego rodzaj materiału piśmienniczego. Pergamon był w owym czasie ważnym ośrodkiem nauczania, lecznictwa i piśmiennictwa religijnego, szczycącym się biblioteką liczącą 200 tysięcy zwojów. Zamieszkało w nim wielu książąt, kapłanów i uczonych, pragnących studiować. 

Miasto słynęło także ze wspaniałych rzeźb marmurowych, przewyższając pod względem architektury pozostałych sześć miast z listy siedmiu zborów. 

Ale słynęło również z pogańskich religii i wielu świątyń . Mieścił się tutaj ogromny ołtarz poświęcony głównemu bóstwu greckiemu - Zeusowi, bogu-zbawicielowi. Obok znajdował się także ołtarz bogini Ateny, patronki Aten. Praktykowano tu też kult cesarza; pierwszą świątynię wystawiono w 29 r. p.n.e.. Każdy obywatel był zobowiązany zapalić szczyptę kadzidła u stóp posągu Cezara, oddając mu w ten sposób boską cześć. Kogoś, kto odmówił, natychmiast aresztowano i wrzucano do więzienia. Oddawano także cześć Dionizosowi, bogu urodzaju, oraz Asklepiosowi, opiekunowi sztuki lekarskiej. W związku z kultem tego ostatniego funkcjonowała też szkoła medyczna, której insygnium był wąż oplatający laskę, znany symbol medycznej profesji. 

Jan nie podaje, kiedy i jak powstał zbór w Pergamonie. Prawdopodobnie pracę misyjną rozpoczął Paweł lub jego współpracownicy z Efezu. Zbór powstał "tam, gdzie jest tron szatana" (w.13), czyli centrum pogańskich kultów. Ten szatański system religijny został założony już w Babilonie przez Semiramidę, żonę Nimroda. Kiedy w 539 p.n.e. Babilon uległ Persji, obalono też jego system religijny. Jednak niedługo potem odnalazł on nowe schronienie - w Pergamonie. Poprzez kulty cesarza, Zeusa, Asklepiosa i innych fałszywych bogów, szatan mocno okopał się w tym mieście. 

Pismo mówi, że szatan jest "władcą, który rządzi w powietrzu" (Ef. 2:2), bogiem tego świata (2 Kor. 4:4), który chodzi wokół "jak lew ryczący, szukając, kogo by pochłonąć" (1 Piotra 5:8). 

Nie dziwią więc jego poczynania w miejscu będącym ośrodkiem nauki i sztuki lekarskiej: wprowadzenie bałwochwalstwa i dążenie do panowania nad umysłami ludzi przez nauczanie, nad ciałami przez uzdrawianie, a nad duszami przez pogańską religię. Powstanie zboru w samym środku siedziby szatana musiało nieuchronnie prowadzić do konfliktu. 

Chrystus objawia się zborowi jako "Ten, kty ma ostry miecz obosieczny" (w. 12), co stanowi odniesienie do Jego władzy sądzenia. Miecz obosieczny tnie w każdą stronę. Słowo Boże jest "ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha ... zdolne osądzić zamiary i myśli serca" (Heb.4:12). Nic nie ukryje się przed Panem: "wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami Tego, przed którym musimy zdać sprawę " (Heb. 4: 13) . On będzie sądził sprawiedliwie. 

Pan pochwalił postawę tych wierzących, którzy pozostali wierni w obliczu takiej ogromnej presji zła (w. 13) . Dobrze znał okoliczności i warunki, w jakich Mu służyli okazując swoje od­danie w trojaki sposób: 

1. Trzymali się mocno Jego imienia (w. 13). Istniała resztka wierzących , którzy miłowali Pana i pozostali Mu wierni, nawet żyjąc w cieniu tronu szatana. 

2.  I "nie zaparłeś się wiary we Mnie" (w. 13) - byli oni zawsze gotowi śmiało i otwarcie mówić o swej wierze w Niego, jako jedynego prawdziwego Boga. Czyniąc tak, ryzykowali życiem w społeczeństwie kontrolowanym przez szatana. 

3. Chrystus uznaje też poświęcenie Antypasa, mówiąc o nim: "świadek mój wierny, został zabity u was, gdzie szatan ma swoje mieszkanie" (w. 13). Imię Antypas oznacza przeciwko wszystkim. Zginął, pozostając wierny Imieniu i nauce Chrystusa, które były atakowane przez ludzi inspirowanych mocami ciemności. 

Ale Pan miał także dwa powody do skargi. Po pierwsze, tolerowano "naukę Balaama" (w. 14). Balaam był utalentowanym prorokiem, który sprzeniewierzył swój dar dla materialnego zysku i światowego uznania. Został opłacony przez Balaka, króla Moabu, aby przekląć Izraela. Balaam próbował wypowiedzieć przekleń­stwo, ale trzy razy skończyło się to niepowodzeniem (4 Moj. 22:14-21), dzięki powstrzymującej mocy Bożej (4 Moj.23-24). Nie mogąc przekląć Izraela, którego błogosławił Bóg, Balaam obmyślił plan, by wciągnąć mężczyzn Izraela w mieszane małżeństwa z Moabitkami, a tym samym doprowadzić do duchowego kompro­misu (4 Moj. 22:5; 23:8; 31:15-16) . Kiedy szatan nie mógł zniszczyć Izraela fizycznie, usiłował zgubić go poprzez unię z bezbożnymi sąsiadami, tak aby Izrael przestał być narodem od­dzielonym dla Pana i został zanieczyszczony przez ich bałwochwalcze praktyki i moralne zepsucie. 

Chrystus wymienia rzeczy związane z doktryną Balaama, które rujnowały duchowe życie tych wierzących: 
1. Balaam próbował usidlić ich przez mieszane małżeństwa, osłabiając i rozbijając chrześcijańskie rodziny. 
2. Usiłował "uwodzić syn izraelskich, by spożywali rzeczy bałwanom ofiarowane" (w. 14), wciągając ich w bałwo­chwalstwo. 
3. Uwikłał ich w seksualny grzech wszeteczeństwa, niszcząc ich czystość moralną. 

Praktyki te były potępione i zabronione przez pierwszy sobór apostołów w Jerozolimie (Dz. Ap. 15:19-20). 
Po drugie, Pan ma im za złe, że mają "u siebie takich, którzy również trzymają się nauki nikolaitów" (w.15). Sekta nikolaitów deklarowała wiarę w Chrystusa, ale nauczała antynomianizmu (wolności od prawa moralnego) i akceptowała rozwiązłe życie. Jest to obraz zboru, który zawarł małżeństwo ze światem. Kościół jest oblubienicą Chrystusa i nie powinien ciągnąć nierównego jarzma z uczynkami ciemności systemu tego świata. 
Chrystus radzi więc zborowi: "Upamiętaj się" (w.16) . Prawdziwe upamiętanie charakteryzują trzy cechy: skruszone serce, wyznanie grzechu i zmiana postępowania. Pan ostrzega ich, że brak upamiętania spowoduje, iż przyjdzie wkrótce i będzie "z nimi walczył mieczem ust [swoich]" (w.16). Chrystus nie może i nie będzie pobłażać tym, którzy przez kompromis usiłują wprowadzać nieczystość do zboru.
 
Zwycięzcy, albo zdobywcy, obiecane są trzy rzeczy. 
1. Będzie spożywał z "manny ukrytej" (w.17). Chrystus, który jest "chlebem żywota" Jn. 6:48) i którego świat nie może duchowo widzieć, zaopatruje wierzących w duchowy pokarm na całą wieczność. 

2. Będzie mu dany "biały kamyk" (w.17), symbolizujący pewność i akceptację , których udziela Chrystus tym wszys­tkim, którzy nie ulegli w szatańskich prześladowaniach. 

3. Otrzyma też "nowe imię, którego nikt nie zna, jak tylko ten, który je otrzymuje" (w.17), symbol osobistej, intymnej więzi z Panem, jaką wierzący będą przeżywać w niebie. 

Także w obecnym czasie, wierzący powinni wziąć do serca to ostrzeżenie przed pójściem na kompromis w kwestiach moralno­ści, fałszywych nauczycieli i fałszywych doktryn. 

Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/


sobota, 7 maja 2022

Smyrna - zbór prześladowany

Smyrna, inne zamożne miasto, oddalone zaledwie 56 kilo­metrów od Efezu, rywalizowała z nim w handlu i przepychu. Otoczona siedmioma wzgórzami, szczyciła się przepięknym położeniem oraz doskonale zaprojektowanymi portami. Była jed­nak pełna pogańskich świątyń poświęconych Apollinowi, Asklepiosowi, Afrodycie, Kybele, cesarzowi Tyberiuszowi oraz Zeusowi. Chociaż była wolnym miastem, podporządkowała się całkowicie Rzymowi. Smyrna została zburzona w siódmym wieku przed Chrystusem, lecz cztery wieki później odbudował ją Aleksander Wielki. Zasłynęła ze swej niezrównanej szkoły medy­cznej. 

Pismo nie wspomina, w jaki sposób w Smyrnie powstał zbór, ale najprawdopodobniej było to wskutek działalności misyjnej zboru efeskiego. 

Chrystus przedstawia się temu zborowi jako „pierwszy i ostat­ni, kty był umarły, a ożył" (w. 8). Smyrna znaczy mirra albo gorzkość; słowo to oznaczało słodkawe pachnidło, używane do bal­samowania zmarłych - trafne nawiązanie do cierpienia i śmierci Chrystusa. Świadomość cierpień Pana była ogromnym pociesze­niem dla wierzących w Smyrnie, którzy przechodzili przez straszli­we prześladowania. 

Ten zbór nie otrzymał żadnej nagany, jedynie pochwały. Chrystus zapewnia, że zna ich „ucisk ... i ubóstwo" (w. 9). Chrześcijanie ci byli prześladowani przez Imperium Rzymskie. 

Rzucano ich na pożarcie lwom albo dzikim psom, krzyżowano ich, wrzucano do smoły, albo do wrzącej oliwy, palono na stosach. Słynny biskup Smyrny, Polikarp, został spalony na stosie w Rzymie około 155 r. n.e. 

Wierzący w Smyrnie znaleźli się też w skrajnej biedzie z powo­du bezkompromisowego pójścia za Chrystusem. Najprawdopodo­bniej odmówiono im zatrudnienia. Chrześcijańscy właściciele sklepów byli bojkotowani a ich domy rabowane i demolowane. Nasz Pan dobrze rozumiał, co to znaczy (2 Kor. 8:9) . A jedno­cześnie - byli bogaci (w. 9) w miłość Chrystusową, zachętę płynącą z Pism, duchowe błogosławieństwa i owoc Ducha. Wypowiedź Pawła trafnie podsumowuje doświadczenie wierzą­cych ze Smyrny: ,,jako ubodzy, jednak wielu ubogacający, jako nic nie mający, a jednak wszystko posiadający" (2 Kor. 6: 10) . 

W dodatku, bluźnili im niektórzy, wykorzystani przez szatana, przedstawiciele lokalnej społeczności żydowskiej. Chrystus powiedział: ,,wiem, że bluźnią tobie ci, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, ale są synagogą szatana" (w. 9). Ci ludzie byli Żydami z urodzenia, ale nie z wiary. Szatan omamił ich, aby prześladowali i oczerniali ten zbór. 

Szatańskie prześladowanie doprowadziło do uwięzienia nie­których wierzących. Zostali „poddani próbie, i.. . [byli] w udręce przez dziesięć dni" (w. 10). Autorzy komentarzy zajmują trzy różne stanowiska w kwestii znaczenia tego ucisku: 

1. Chodzi o literalnych dziesięć dni prześladowań. 

2. Mowa o największych rzymskich prześladowaniach przez pierwszych 250 lat istnienia kościoła. 

3. Chodzi o trwające dziesięć lat prześladowanie za cesarza Dioklecjana. Wydaje się, że właściwe jest stanowisko pierwsze. 

Pan zachęca zbór, aby nie lękał się mających nadejść cierpień (w. 10) . Zapewnia, że ich losy są całkowicie w Jego ręku. Bóg wy­znacza granice tego, co szatan może wyrządzić wierzącym. Nie dopuści, aby byli doświadczani ponad siły (1 Kor. 10:13), a Jego łaska wystarcza, aby przeprowadzić ich przez wszelką próbę (2 Kor. 12:9). 

Tym, którzy pozostaną wierni, obiecana zostaje korona: ,,dam ci koronę żywota" (w. 10). Jest to korona męczeństwa dana tym, którzy pozostają „wierni aż do śmierci" (w. 10). Jan ponownie wzywa wierzących, aby słuchali, ,,co Duch mi do zborów" (w. 11) . Zwycięzca „nie dozna szkody od drugiej śmierci" (w. 11). Żaden prawdziwy wierzący nie będzie musiał stanąć na sąd przed Wielkim Białym Tronem i zostać skazanym na jezioro ogniste, które jest drugą śmiercią (20: 11-15). 

Chrześcijanie w Smyrnie przeszli druzgocące prześladowania, ale wpośród tego doświadczenia okazali wielką wiarę w Chrystusa. Chociaż w biedzie, cieszyli się obfitością duchowych błogosławieństw. Wierność Chrystusowi sprawiła, że ich życie było drogą zwycięstwa . Chrześcijanie, którzy dzisiaj doświadczają ucisków z powodu swej wiary, mogą czerpać zachętę, posilenie i pocieszenie ze świadectwa tamtego zboru. 

W końcu, czytelnicy są wezwani, aby wziąć sobie do serca to przesłanie : ,,Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mi do zborów. Zwycięzca nie dozna szkody od drugiej śmierci " (w.11) ­ci, którzy pozostali mocni w Chrystusie, będą na wieki w Nim żyli. 

Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/

piątek, 6 maja 2022

Efez: zbór bez miłości

Efez był jednym z najstarszych i największych miast w Azji. W pierwszym wieku był przodującym miastem prowincji. Tutaj krzyżowały się kultury i cywilizacje; miasto słynęło ze wspaniałej biblioteki oraz bogactwa i przepychu. Z politycznego punktu widzenia, Efez był wolnym miastem, w którym mieściła się siedzi­ba rzymskiego gubernatora prowincji. Położone przy ujściu rzeki Kaystros, około pięciu kilometrów od Morza Egejskiego, posiadało główny port, w którym statki wyładowywały towar. Szlaki karawanowe z miast na północy, południu i wschodzie zbiegały się w Efezie, czyniąc go głównym ośrodkiem handlowym. Jeśli chodzi o religię Efezjan, czcili oni Dianę, boginię lasów i płodności (gr. Artemida). Świątynia Diany była jednym z cudów świata; jej początki sięgały szóstego wieku przed Chrystusem. Rozkwitała tu religijna prostytucja i kultowe orgie. W Efezie Paweł założył zbór, spędziwszy trzy lata na głoszeniu Słowa. Zbór ten stał się misyjnym centrum, skąd cała Azja mogła usłyszeć ewan­gelię (Dz. Ap. 19:8-10). Chrystus kieruje swój list do „anioła [posłańca] zboru w Efezie" (2: 1). Określenie posłaniec odnosi się do pastora, czyli przy­wódcy zboru, który podobnie jak sześciu pozostałych, znajduje się w „prawicy" Pana (w. 1) symbolizującej Jego władanie i moc. Pan ochrania tych mężów, roztacza nad nimi opiekę i kontrolę, a także rozlicza ich ze sprawowanej służby. Jezus się „przechadza pośród siedmiu złotych świeczników [zborów]" (w. 1), zważając na ich duchowy stan. Pan udziela członkom zboru w Efezie pochwały w czterech wypowiedziach: 

1. Podkreśla ich gorliwe oddanie w służbie: ,,Znam uczynki twoje i trud, i wytrwałość twoją" (w. 2). 

2. Chwali ich za uczynki sprawiedliwości: ,,i wiem, że nie możesz ścierpieć złych" (w. 2). Ten zbór nie tolerował grzechu; oni „nienawidzili uczynków nikolaitów" (w. 6). Członkowie sekty nikolaitów deklarowali wiarę w Chrystusa, ale nauczali antynomianizmu (braku jakichkolwiek zobowiązań wobec prawa moralnego) i praktykowali rozwiązłe życie. 

3. Chwali ich za zachowanie zdrowej doktryny. Fałszywi apos­tołowie w tym zborze się nie ostali (w. 2). 

4. Podkreśla ich wytrwanie: ,,cierpiałeś dla imienia mego, a nie ustałeś" (w. 3). Zbór oddzielił się od zła i ofiarnie pracował dla Pana, z pokorą i sercem sługi. 

Ale Pan miał również zborowi coś do zarzucenia: ,,Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą twoją miłość" (w. 4). Zauważmy, że oni nie utracili, tylko porzucili swoją pierwszą miłość dla Pana. Efezjanie kiedyś posiadali miłość agape (duchową, poświęcającą się); ale ta żarliwość oddania się Chrystusowi mocno przygasła . Miał ich głowy i ręce, ale nie serca. Kiedy miłość do Pana ziębnie, służba w Jego imieniu może skoncentrować się na sobie i prowa­dzić do kompromisów i duchowych strat. W wersecie 5 Pan udziela im rady w związku z ich stanem: 

1. ,,Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś". Powinni przy­pomnieć sobie pierwszą gorliwość i zastanowić się nad ogar­niającym ich zobojętnieniem. 

2. Powinni w skrusze serca pokutować ze swoich grzech. 

3. Powinni znowu powrócić do „pierwszych uczynków"; to znaczy służyć Chrystusowi płomiennym, pełnym miłości, sercem oraz poświęcać czas na społeczność z innymi wierzącymi, studiowanie Słowa i modlitwę. 

4. Odmowa upamiętania się spowoduje ich usunięcie: ,,a jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miej­sca" (w. 5). Zbór, któremu brakuje miłości, w końcu traci zdolność bycia światłością w zgubionym świecie. Zbór w Efezie zaniknął w piątym wieku. 


Zwycięzcom zostaje obiecana nagroda: ,,Zwycięzcy dam spożywać z drzewa żywota, które jest w raju Bożym" (w. 7). Słowo zwycięzca nie odnosi się do chrześcijan, którzy osiągnęli takie czy inne zwycięstwo w swym życiu duchowym, ale do tych, którzy przyjęli Chrystusa jako Zbawiciela (por. 1 Jana 5:4-5). Prawdziwi wierzący są pewni życia wiecznego; będą oni spożywać z „drzewa żywota", wspomnianego pierwszy raz w Ogrodzie Eden (1 Moj.2:9), które teraz znajduje się w niebie. Ci, którzy jedzą z tego drzewa, będą żyli na wieki (1 Moj. 3:22)...


Fragment książki: OBJAWIENIE - Ostatnie słowo Boga, David M. Levy

https://www.drzewooliwne.com.pl/ksiazki/

sobota, 19 marca 2022

Upadek cywilizacji - Bert Clendennen

PIERWSZY DOPUST BOŻY - DUCH NIECZYSTY

"Dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy; dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą, Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę. A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi; są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chciwości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady, podstępu, podłości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, wynalazcy złego, rodzicom nieposłuszni; nierozumni, niestali, bez serca, bez litości; oni, którzy snują orzeczenie Boże, że ci, którzy to czynią, winni są śmierci, nie tylko to czynią, ale jeszcze pochwalają tych, którzy to czynią." Rzym. 1:21- 32

To jest chyba najbardziej graficzny język Biblii; w jedenastu krótkich wersetach jest opis przejścia od wierzących do wykolejonych. Jest to historia zniszczenia cywilizacji i wzór rozpadu każdej następnej cywilizacji. W księdze Rodzaju jest pierwsza i to, co tam się stało, będzie prawdą w całej historii. Patrząc wstecz na historię, siedem głównych cywilizacji rozpadło się dokładnie w taki sam sposób, jak ta pierwsza. Wszystkie bez wyjątku przeszły przez trzy odrzucenia Boga, a wtedy nastąpił sąd.

"Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego." Mat. 24:37. W czasach przed potopem powszechne było oddawanie czci demonom. Ich cywilizacja była prawdopodobnie tak zaawansowana w dziedzinie kultury, jak obecnie.

Archeolodzy znaleźli na ścianach jaskiń w Południowej Afryce malowidła mężczyzn w smokingach i kobiet w spodniach. Zdumiewające jest to, że te malowidła mają już 5000 lat. Możliwe, że przed potopem istniała cywilizacja równa tej z 20 wieku. Człowiek nie ewoluował od niczego do czegoś, a raczej od wszystkiego do niczego. Tylko przez Nowe Narodzenie człowiek zawraca z drogi upadku.

Zainteresowanie demonami osiągnęło szczyt w dniach przed potopem, "Córki ludzkie wychodziły za mąż za synów Bożych". Wiem, że istnieje wiele teologicznych wyjaśnień kim były te córki ludzkie. Niektórzy wierzą, że te córki ludzkie były dziećmi z bogobojnego potomstwa Seta, ale Biblia tego nie mówi. Dawid mówi o dzieciach ludzkich prześladujących dzieci Boże. Robi różnicę pomiędzy tymi, którzy należą do Boga i tymi, którzy nie należą. Kiedy mówi o dzieciach ludzkich, mówi o nie odrodzonych córkach nie odrodzonych ludzi. Jezus powiedział do ludzi, "Waszym ojcem jest diabeł". Oni byli ludźmi, ale nie byli narodzeni na nowo. Nie byli dziećmi Bożymi, ale byli dziećmi ludzkimi. W księdze Rodzaju nie odrodzone córki ludzkie wychodziły za mąż za synów Bożych, którzy według Dake'a i innych, byli upadłymi aniołami. Kiedy Lucyfer został strącony z nieba, pociągnął za sobą trzecią część aniołów. Ci upadli aniołowie są duchami demonicznymi, z którymi obecnie walczymy. Przed potopem te upadłe duchy miały możliwość przybierania postaci ludzkich. śenili się z córkami ludzkimi, z czego powstała cywilizacja w połowie ludzka, a w połowie demoniczna i to było przekleństwem ziemi.

Dzisiaj historia się powtarza. Po potopie te złe duchy utraciły możliwość przybierania postaci ludzkiej, ale te relacje pomiędzy ludźmi i demonami są dzisiaj powszechne. Chociaż nie mogą przybierać ludzkiego ciała, mogą całkowicie opanować człowieka i wykorzystywać tego człowieka do wykonywania swoich grzesznych planów. Dzieci urodzone z rodziców opanowanych przez demony są pod ich wpływem. W czasach przed potopem córki ludzkie wychodziły za mąż za demony i powstała generacja olbrzymów, nienawidzących Boga.

Świat przed potopem był bardzo duchowy, ale w złym sensie. Tak jest na Haiti. Jest to jeden z najbardziej duchowych narodów na ziemi. Oni oddają cześć Bogu albo demonom. Na Haiti nie ma ludzi niewierzących. Można pojechać na Haiti na nabożeństwo uzdrowieńcze i przyciągnąć tysiące ludzi. Diabeł też przyjdzie, by dać się uzdrowić, ale jeżeli powiesz coś przeciw czarom i okultyzmowi, świat wybuchnie gniewem. Oni są duchowi. W Luizjanie mamy najmocniejsze parafie rzymskokatolickie w Stanach Zjednoczonych. Dość często na mszach bywają też czarownicy. Ja wiem, że u niektórych nie zdobędę pochwały, ale chcę pokazać, że duchy diabelskie mogą być w tym, co nazywa się chrześcijańskie. Ludzie przed potopem byli duchowi, ale w złym kierunku. W tym sensie Ameryka stała się też narodem duchowym. Dzisiaj w Ameryce jest więcej czcicieli diabła, niż ludzi napełnionych Duchem Świętym. śniwo ziemi nadeszło. To znaczy, że duch ludzki jest otwarty i jest gotów do duchowego żniwa. Jeżeli nie dosięgnie go Ewangelia, dosięgnie go świat okultyzmu. Kiedy żniwo jest gotowe, kiedy pąk bawełny się otworzy, jest gotowy do zbioru albo przez zbieracza, albo przez wiatr, zależy co przyjdzie pierwsze. Kiedy duch człowieka się otworzy, może być opanowany przez piekło tak szybko, jak przez Boga. Zależy kto pierwszy go dosięgnie.

Świat przed potopem był bardzo duchowy. Tworząc sobie boga według swojego upodobania, odrzucili Boga z niebios. "Kiedy poznali Boga, nie uczcili Go". Oni znali Boga, ale nie lubili Go, dlatego Go przerobili. Stworzyli sobie boga, którym mogli kierować. "Dlatego Bóg oddał ich na pastwę nieczystości". Rzymian 1:21-32 pokazuje przykład, który prowadzi na sąd Boży i to pokolenie tego nie uniknie. Duch nieczysty panuje do takiego stopnia, że jest bardzo mało mowy o grzechu. Ja wychowywałem się w małym mieście, które miało 500 ludzi i oni mieli wyższe normy moralne, niż przeciętny kościół zielonoświątkowy. Tam żadna kobieta nie chodziła po ulicach w połowie obnażona. Dzisiaj można zobaczyć kobiety w chórze w obcisłych spodniach. Ten całkowity brak krytycyzmu jest wynikiem zaniechania głoszenia przeciwko tym rzeczom i nic ich nic osądza. Nie głosimy pokuty, sądu Bożego, Bożej świętości ani panowania Jezusa Chrystusa. Kiedy przekonanie o grzechu zniknie, ludzie jedzą, piją i bawią się.

Bóg ich odrzucił. Pierwsze takie odrzucenie jest opisane w wersetach 21-24. Powód - "Bo poznawszy Boga, nie uczcili Go, jako Boga". Chciałem ten fakt podkreślić. Oni poznali Boga, ale odmówili oddawania Mu czci, jako Bogu. Tak też jest w dzisiejszych religiach. Nie podkreśla się tego, że On jest Bogiem, ale że jest ojcem. To spowodowało wielkie problemy. Mamy pokolenie młodzieży, które wyrastało z obrazem ojca, którym kieruje matka. Dlatego dzisiejsi nastolatkowie wyrastają w przekonaniu, że mama może kierować Bogiem Ojcem tak, jak kieruje ich ziemskim ojcem. Wyprodukowaliśmy pokolenie, które wierzy, że Bogiem można manipulować i mówić Mu co ma robić i kiedy. Bóg jest naszym Ojcem, ale najpierw jest naszym Panem i Bogiem. Nie można Nim manipulować ani Go oszukać. On wie wszystko, widzi wszystko i sądzi wszystkich. Psychiatrzy mogą zmienić znaczenie słów, mogą kłamstwo nazywać "przesadą", ale to nie zmienia grzechu i jego natury.

"Kiedy poznali Boga, nie uczcili Go, jako Boga". Co to znaczy? To znaczy, że kościół przekazał niewłaściwy obraz Boga. Kościół jest prorokiem. Jest narzędziem wyrazu. Kościół pokazuje, kim Bóg jest poprzez to, jaki jest kościół. Kościół samolubny, zainteresowany tylko sobą daje przekaz społeczeństwu, że Bóg jest samolubny i zainteresowany tylko sobą. Kiedy kościół zamknie się w sobie, społeczeństwo wierzy, że taki jest Bóg. Każda organizacja religijna w głębi swojego organizacyjnego serca wierzy, że tylko ona ma rację. Oni nie mówią tego słowami, ale możemy to odczuć, kiedy rozmawiamy z ludźmi z różnych organizacji. Jeżeli przeważa taka postawa, wydają się mówić, "Bóg jest taki, jak my", ale Bóg nie jest taki, jak my.

Nasze drogi nie są drogami Bożymi. On chce nas uczynić takimi, jak On jest. Kościół, będąc prorokiem, mówi światu przez to jakim jest, że taki jest Bóg. Biblia mówi: "Jeżeli prorok mówi w moim imieniu nieprawdę, taki prorok poniesie śmierć". Większość kościołów w Ameryce jest martwa, ponieważ prorokują nieprawdę. Bóg nie jest taki. jak oni. Bóg nie jest jakąś grupą ludzi religijnych. On nie jest synem Afrykańczyka, ani Indianina, ani Amerykanina, ale jest Synem Człowieczym. On jest Synem Bożym. Jego nie można zamknąć w naszych systemach. On jest Bogiem. Ale bóg stworzony przez kościół nie odzwierciedla Boga z Biblii. Gdyby Wszechmogący Bóg przyszedł na nasze nabożeństwa tak, jak On chce, 95% obecnych by uznało, że to diabeł.

Jesteśmy już poza pierwszym dopustem Bożym. Kiedy to mówię, nie mam na myśli dawnych denominacji. Mówię o fundamentalnych kościołach zielonoświątkowych. Stworzyliśmy Boga według naszych upodobań. Kiedy poznaliśmy Boga, nie uczciliśmy Go, jako Boga. Stworzyliśmy Boga, którym możemy kierować. Katolicy umieścili Boga we mszy. Jeżeli chcesz zbawienia, musisz iść do księdza. Są takie Kościoły Chrystusowe, które umieściły Boga w baptysterium. Jeżeli chcesz być zbawiony, będzie to wtedy, kiedy kaznodzieja cię ochrzci. Księża Rzymu muszą ci dać opłatek, a kaznodzieja Kościoła Chrystusowego musi cię zanurzyć w wodzie. Zielonoświątkowy charyzmatyk musi nauczyć cię mówić na językach. Stworzyliśmy boga, którym możemy kierować. Cuda stały się produktem, który kościół rozdaje według swego uznania. Podają takie ogłoszenia, "Poniedziałek jest wieczorem cudów". To są bzdury. Kościół nie może dyktować Bogu, kiedy i co ma robić. Błędnie interpretowaliśmy Słowo Boże i przez to stworzyliśmy chrześcijański humanizm. Humanizm, to samorealizacja. Człowiek staje się swoim bogiem. Tak, on może wierzyć w istoty wyższe, ale wszystko w życiu zależy od niego samego. Dla humanisty jedyną ważną rzeczą jest zadowolenie siebie. To stworzyło okres rozwiązłości. Motto takiego nastawienia umysłu brzmi. "Jeżeli ci się to podoba, to rób to"! Nierzadko słyszy się o kobietach opuszczających swoich mężów i dzieci bez powodu, bo podobno rodzina ogranicza jej styl życia. Zapytana, odpowiada. "Mam prawo do mojego życia". Liczę się tylko JA.

Chrześcijański humanizm mówi, "Jedyna rzecz, która się liczy, to realizacja własnego potencjału". Bóg stał się narzędziem do wykorzystywania własnego potencjału. Przesłanie tego uświęconego humanizmu mówi. "Jeżeli chcesz większy samochód, lepszą pracę itd. UśYJ BOGA". Bóg stał się narzędziem do realizacji siebie. To jest nowa religia. Bóg jest na drugim miejscu, a nie w centrum On jest tylko środkiem do zdobycia tego, czego samolubne serce ludzkie pragnie. W nauce hiperwiary Chrystus jest używany podobnie jak hymn państwowy, by poruszyć emocje. Wielu obecnych kaznodziejów wykorzystuje imię Jezus tak. jak płytcy politycy używają nazwiska Lincolna. Oni używają Lincolna dla dodania wiarygodności do ich pokręconego życia. W takim wykrzywionym myśleniu rzeczy stają się symbolem wiary. Jeżeli nie jesteś bogaty, to nie masz wiary. Prawda jest taka, że większość ludzi Bożych nie jest bogata. Jeżeli jesteś sprytny, to możesz zarobić więcej niż inni, ale to nie znaczy, że jesteś bardziej święty, niż ktokolwiek inny. Gdyby bogactwa świadczyły o świętości, to najświętsza byłaby mafia.

Kiedy Bóg jest zredukowany do narzędzia dla osiągania samolubnych celów, a nie jest obiektem naszej czci, mamy formę chrześcijańskiego humanizmu, czego Bóg nienawidzi. W obecnej religii Bóg jest zmieniony i ukształtowany według upodobań ludzkich. "Kiedy poznali Boga, nie uczcili Go jako Boga, ale zamienili Go na podobieństwo człowieka". Nieśmiertelny Bóg został zamieniony na podobieństwo śmiertelnego człowieka. Kiedy już został zredukowany do poziomu człowieka, nie było już kogo czcić. Dlatego jest napisane, "ani nie byli wdzięczni". To jest niewdzięczne pokolenie. Tak, jak nasze pokolenie, ludzie przed potopem nabyli syndromu Dzieci Króla. Kazania o bezgranicznym dobrobycie, seminaria sukcesu, pakiety błogosławieństw itp. są właśnie produktem tego syndromu. Tłumaczą to tak; "Jestem dzieckiem króla i należy mi się to, co najlepsze. Bóg jest zobowiązany dawać mi wszystko, czego zechcę". My jesteśmy dziećmi króla, ale jeszcze nie jesteśmy u niego w domu. Jesteśmy na wojnie, a czasami na wojnie zaopatrzenie nie jest najlepsze. Paweł mówi w Rzymian 1:14. "Jestem dłużnikiem" Bóg nie jest dłużnikiem, ale ty i ja jesteśmy. Nawet, gdybyśmy już nigdy nie mówili językami i gdyby On już nigdy nas nie uzdrowił, zawdzięczamy Mu wszystko. Jesteśmy Jego dłużnikami, ale On nie jest nam nic winien.

"Ani nie byli wdzięcznymi..." Oni zrobili sobie z Boga świętego Mikołaja. Jeżeli chcesz bogactwa, zdrowia lub czegokolwiek, "użyj Boga". Przesłanie to nie mówi, że masz miłować Boga. ale użyć Boga. Samolubny chodzi do kościoła tylko dlatego, że nie chce iść do piekła. Samolubny nie chce cierpieć ani być ignorowany. Samolubny boi się myśli o piekle, ale nie jest zbytnio podniecony niebem. Samolubny zrobi wszystko, byle nie umrzeć. Będzie śpiewał w chórze, wygłaszał kazania, modlił się z innymi, pełnił służbę porządkowego, a nawet da troszkę pieniędzy, a Bóg mówi, że musi umrzeć. Ta ludzka natura nienawidzi Boga i sprawiedliwości i żyje tylko dla siebie. Ten duch jest w kościele.

"Ani nie byli wdzięcznymi... ale znikczemnieli w myślach swoich, a ich bezrozumne serce pogrążyło się w ciemności". Webster mówi, że "nikczemne" znaczy bezwartościowe, bezowocne, bez wpływu, nieefektywne, a mimo tego sami wysoko się cenią. Tacy byli ludzie przed potopem. Uważali, że są wszystkim, a byli niczym. Mówiąc o ostatnim zborze w Laodycei. Jezus powiedział. "Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły". (Obj. 3:17). Oni byli pustymi, a ich pustota jest widoczna i dzisiaj. Obecnie kościół jest nieefektywny w walce z ciemnością. Nigdy nie było takiego czasu w historii, kiedy było więcej religii, niż obecnie. A jednak nigdy też naród nie był tak zepsuty moralnie, jak teraz. Kościół w większości nie ma prawdziwego życia. Jego wartości to tylko nauka, a nie produkt życia. Ten system jest nieefektywny. Myśląc, że są mądrzy, stali się głupi. śycie Boże w kościele powoduje, że staje się światłością dla świata. Ludzie grzeszni, jak robaki, nie znoszą światła.

Zauważyliście, że jeżeli macie w domu robactwo, to kiedy zapalicie światło, one uciekają. Tak samo jest z grzechem. Kiedy kościół zapali światło, robactwo humanizmu ucieka i chowa się. Zło panuje w narodzie, ponieważ jest ciemność. Kościół został zredukowany do systemu, albo klubu religijnego. Ma formę, ale nie ma życia. Może prorokować, mówić językami i robić to wszystko, co robi kościół pełen Ducha, ale nie ma wpływu na ciemność. Dlaczego? Ponieważ jego języki i proroctwa nie są owocem życia, ale są wyuczone. Wyuczony Chrystus, wyuczone języki, wyuczone tańce itd. Mają formę, ale nie mają mocy.

"Ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności". Chodząc w ciemności, kościół nie widzi swojego sparaliżowanego stanu. Myli cienie z materią i wierzy, że jego jedynym obowiązkiem jest propagowanie świata wierzącego w religię. Albo jesteśmy prawdą, albo kłamstwem. Nie chodzi o to, co mówimy, ale czym jesteśmy. Obecnie, chociaż wszędzie jest religia, jeden na dziesięciu staje się homoseksualistą, rozwody dochodzą do 53%, ilość brutalnych przestępstw rośnie każdego roku, a wiek przestępców jest coraz niższy. Alkoholizm i narkomania zaczyna się już od podstawówki, a wszędzie jest pełno religii. Dzisiejsze tak zwane przebudzenia nie wpływają na zmniejszenie zła, a uważamy się za ciało Chrystusa. Gdyby Jezus przyjechał do waszego miasta, każda droga byłaby zablokowana. Świat by usłyszał, że On przyjechał. A jednak my, ciało Chrystusa, nie mamy wpływu na demoniczny świat wokół nas. W większości nauczyliśmy się być religijni bez Boga.

"Naród który zapomina Boga, przemieni się w piekło" (Psalm 9:18). Słowa "przemieni się", to te same słowa, których użył Samuel, kiedy powiedział Saulowi, że spotka pewnych ludzi i zostanie "przemieniony" w innego człowieka. Samuel miał na myśli to, że natura Saula zostanie odmieniona. Tak jest z narodem, który zapomina Boga. Natura takiego narodu zostanie przemieniona w piekło. Kiedy kościół ogranicza się do formy bez mocy, naród zapomina Boga. Jeżeli kościół nie wielbił Go, Bóg ich odrzucił i ich natura stała się piekłem. Tak stało się z narodami świata i tak też z Ameryką. Nasze domy są piekłem, nasze szkoły są piekłem i nasze ulice są piekłem. Zapomnieliśmy Boga i ciemność pokrywa ziemię. Homoseksualista może należeć do kościoła, śpiewać w chórze i nie być ujawniony. "Ludzie bardziej umiłowali ciemność, niż światłość". Przyłączając się do kościoła, homoseksualista nie uczyni go ciemnością, ale on po prostu znalazł ciemne miejsce zwane kościołem i tam wszedł. Według Jana 1:4, "życie jest światłością". Kiedy światłość jest kościele, zło tam się nie przyłączy. Jeżeli światło zniknie, a religia pozostanie, wszystko jest na próżno. Znaczy to, że jest bezużyteczne, nieefektywne, a myśli wysoko o sobie. Prawdziwa wartość dzisiejszej religii jest przerażająca.

"Uważając się za mądrych, stali się głupimi"." Głupi rzekł w sercu swoim, że nie ma Boga". (Psalm 14:1). Nie swoimi ustami, ale swoim sercem, ludzie religijni zapierają się Boga. Jest On na drugim miejscu. Kiedy zmienisz Boga, Bóg nie istnieje. Duży procent tych, którzy chodzą do kościołów, oddają cześć bogu, który nie istnieje. "Ja jestem Bogiem, który się nie zmienia", powiedział Wszechmocny. Jeżeli kościół czyni Go kimś, kim On nie jest, wtedy bóg, którego czczą, nie jest Bogiem. Ludzie przed potopem myśleli, że są mądrzy i stali się głupimi. Oni nauczyli się, jak być religijnymi i nie potrzebowali Boga. To jest znaczenie Izajasza 4:1, "W owym dniu uchwyci się siedem kobiet jednego mężczyzny, mówiąc, niech tylko twoim imieniem się nazywamy". Kiedyś mówiliśmy, że to te kobiety były w ciąży, a nie miały męża i to było wstydem. Wiemy, że to nie jest prawdą, bo dzisiaj nie ma wstydu. Prorok mówi o religii. Izajasz mówi o dniu, kiedy człowiek ukształtuje sobie swojego boga, zbuduje swoje religijne królestwo, opracuje własne doktryny, a potem będzie chciał, by Bóg to zatwierdził. "Uważając się za mądrych, stali się głupimi".

"I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy;" (Rzym. 1:23). Zmiana zawsze jest postępująca. Kościół wymyślił boga, którym może kierować. Mówi mu, kiedy ma czynić cuda. On nie jest kierowany przez Boga, to on kieruje bogiem. Kościół wymyślił Boga, który bardziej pasuje do upodobań ludzi. Świat to podchwycił i zredukował Go do siły czy wpływu. Teraz mamy cudowną kobietę, supermana, czy Godzillę, którzy są zbawicielami świata. Dzieci wyrastają, karmione tymi odpadkami, wierząc, że pewnego dnia pewien nadczłowiek przyjdzie i rozwiąże wszystkie problemy świata. Krótko mówiąc, to piekło przygotuje takiego człowieka. Antychryst przyjdzie, twierdząc, że jest wszystkim, czego człowiek pragnie. Umysł ziemskiego człowieka jest ukształtowany tak, by przyjąć bestię. Możecie to traktować lekko, ale filozofia humanistyczna, której uczą w szkołach, zmienia obraz nieśmiertelnego Boga w podobieństwo śmiertelnego człowieka. Rezultat: nasze dzieci już nie szukają Zbawiciela, a szukają Supermena.

"Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości". To jest pierwszy dopust Boży. Ludzie, którzy znali Boga, zostali przez Boga odrzuceni. To oddanie dla nieczystości przyszło przez pożądliwości w ich własnych sercach. Bóg po prostu usunął ograniczenia i od tego momentu staczali się w dół. Nalepki na zderzakach mówią, "jeżeli ci z tym dobrze, rób to"! Jesteś staroświecki, jeżeli uważasz, że seks poza małżeństwem jest zły. Takie jest już myślenie w kościele. Jeżeli złamiemy prawo moralne, wpadamy w przepaść bez dna.

Bóg z nich zrezygnował. Jak wszedł duch nieczysty? Poprzez pożądliwości w ich własnych sercach. Jeżeli usuniemy ograniczenia, które powoduje Duch Święty, zostanie już tylko staczanie się w dół. "Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości" (Rzym. 1:24). Zanieczyszczać ciało, znaczy niszczyć je. Słuchajcie tego, "Wszelki grzech jest poza ciałem, z wyjątkiem wszeteczeństwa" (1 Kor 6:18) Wszeteczeństwo jest przeciw ciału, jeżeli kalasz własne ciało, to Bóg cię zniszczy. Co roku przybywa 12 milionów chorych zakażonych drogą seksu. "Lecz kto cudzołoży z zamężną... ciosów i wstydu się doszuka, nie zmaże swej hańby" (Przypowieści 6:32.33). Tu nie mówi, że będzie mu przebaczone, ale że ta plama nigdy nie będzie usunięta.

Cechą człowieka duchowego jest godność, rozsądek i autorytet. Popatrzcie na Józefa. śona Potyfara go kusi. On ucieka. On nie uciekał przed kobietą, ale uciekał przed Józefem. Sam powiedział, "Jak mógłby człowiek taki jak ja uczynić coś takiego". To jest godność. Kiedy spotkał się ze swoimi braćmi, powiedział, "Czy nie wiedzieliście, że mąż taki, jak ja, zna się dobrze na wróżbach"? (1 Mojż. 44:15). Kiedy oni wrócili do domu, powiedzieli do Jakuba. "Mąż ten rozmawiał z nami szorstko". To był autorytet. Tych cech brakuje w obecnym pokoleniu. Rządzone poprzez etykę sytuacji, to pokolenie nie ma ograniczeń. Posialiśmy wiatr i zbieramy burzę.

Szybko dowiadujemy się, że kiedy społeczeństwo jest zbyt zajęte seksem, rozpada się, dezintegruje, spada produktywność, wzrasta przemoc, zmienia się system wartości i niszczone są rodziny. To dotyczyło każdej cywilizacji. Ameryka nie jest już taka, w jakiej ja wyrastałem. Rodzina nie ma już takiej wartości. Jesteśmy bez uczuć, a od 1973 roku dokonano 40 milionów aborcji. Nie można z jednej strony zabijać dzieci i starzeć się. Jeżeli nie będzie przebudzenia, zaczniemy mordować starców.

"Dlatego, że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga, Bóg z nich zrezygnował". Jako cywilizacja, jesteśmy już dalej, niż pierwszy dopust Boży; ta ziemia jest przeklęta przez nieczystego ducha. Obecnie duch nieczysty otrzymuje pomoc i wsparcie z kazalnic. Psychologia przyszła ze swoim kłamstwem, że nasz problem, to nie grzech, ale poczucie winy. Dlatego alkoholika nazywają chorym i czynią go patetycznym, zamiast odpowiedzialnym. To jest kłamstwo. Bóg nigdy nie posłał człowieka do piekła za to, że miał cukrzycę, ale posyła człowieka do piekła za pijaństwo. Taki człowiek nie jest chory; on jest grzesznikiem i potrzebuje pokuty.

Pewnego razu uczestniczyłem w spotkaniu kaznodziejów, a wykładowcą był zawodowy psycholog i powiedział tak: "Problem z wami zielonoświątkowcami jest taki, że wywołujecie u ludzi poczucie winy". Ja podniosłem rękę, a wtedy on zapytał, "tak szybko masz pytanie? Co to za pytanie"? Ja odpowiedziałem, "W kościele są ludzie, którzy pozwalają swoim córkom chodzić do szkoły mniej ubranym, niż ja bym pozwolił mojej córce, kiedy idzie spać. Czy uważasz, że oni czują się winni? Inni siadają w kościele każdej niedzieli i śpiewają ze śpiewników, które inni kupili, siedzą w ławkach, za które inni zapłacili i nie dają ani centa, by chociaż zapłacić za światło. Czy oni czują się winni? Znowu inni przychodzą tylko w niedzielę rano. Czy oni też z mojego powodu czują się winni"? On nie miał na to odpowiedzi. Nie, to nie ja powoduję u nich poczucie winy. To kościół przez swoje kazania uczynił Boga tym, kim On nie jest i nie ma tam bojaźni Bożej. Już jesteśmy dalej, a jeżeli uważnie się przysłuchacie, możecie usłyszeć odgłos nadchodzącego sądu.


DRUGI DOPUST BOŻY

Bóg pokazuje nam świat przed potopem i ujawnia zepsucie pierwszej cywilizacji, cywilizacji być może tak rozwiniętej, jak nasza. Jezus powiedział, "Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego". (Mat. 24:37). Każda cywilizacja od tamtej, aż do teraz idzie tym samym torem, prowadzącym do ostatecznego odrzuceniu przed Boga." Dlatego, że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi". (Rzym.1:21,22). Zauważcie, że Bóg powiedział, "ich nierozumne serce", nie "serca". Kiedy mówimy o starej naturze. zapominamy, że to jest nie tylko coś osobistego, ale ogólnie to ciało Adama, czyli zepsuty system, który jest zawsze taki sam, zawsze przeciwny Bogu. "Ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy; dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą. ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę" (Rzym. 1:21-27).

W poprzednim rozdziale zatrzymaliśmy się na wersecie 24, czyli pierwszym dopuście Bożym, kiedy "poznali Boga, ale nie uczcili Go, jako Boga". Odstępczy kościół zamienił Boga na takiego, którym może kierować. Katolicy umieścili Go w mszy, a protestanci w baptysterium. Dostęp do Boga był w rękach człowieka. Bóg został ograniczony do rozmiarów człowieka. Z tego powodu "Bóg wydał ich na pastwę nieczystych duchów, poprzez pożądliwości ich własnych serc". Człowiek nie chce ograniczeń. Na zderzakach samochodów czytają. "Jeżeli ci to pasuje, rób to". Nie ma znaczenia, kto przez to zostanie zraniony, czy to jest dobre, czy złe, gdyż człowiek pragnie całkowitej wolności, by wykonywać to, czego chce ciało. Końcem takiej wolności jest niewola. Drugi dopust zaczyna się w wersecie 25. "Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy". Ta zmiana zaczęła się w Ameryce na przełomie wieku, przez pojawienie się humanizmu, albo tak zwanej samorealizacji - brania tego, czego się chce. Przesłanie "wyznaj i będziesz miał" jest religijnym produktem ubocznym humanizmu. Jeżeli chcesz lepszą pracę, większy samochód, więcej pieniędzy, użyj Boga. Bóg staje się narzędziem do realizacji własnych celów. To przemawia do pożądliwości i zachłanności ludzkiego serca. Mówi się ludziom, "wyślij sto dolarów na tą pracę, a Bóg da ci za to w nagrodę dziesięć tysięcy". Ta sama chciwość jest potrzebna, by wysłać te sto dolarów, jak i do włożenia srebrnej dolarówki do maszyny do gier to odwoływanie się do chciwości było od zawsze sposobem, w jaki ten wąż sprowadzał Boga do poziomu człowieka. Humanizm stworzył Boga, który pasuje do formy ludzkiej.

Kościół odszedł od podstaw biblijnych i stworzył podstawy, w których świat czuje się wygodnie. Rezultaty tego są widoczne wszędzie. Te same grzechy, które są w świecie, pojawiają się w kościele. Zmniejszając Boga do poziomu narzędzia dla osiągnięcia własnych celów, kościół zaczął wierzyć, że Bóg zrezygnuje z prawdy dla jedności. By te zmiany wprowadzić, powstało wiele nowych tłumaczeń. Jeżeli dobrze poszukasz, możesz wszystko udowodnić przy pomocy jakiegoś tłumaczenia. Czytałem świadectwo człowieka, który twierdził, że jest zbawiony i napełniony Duchem Świętym i jest praktykującym homoseksualistą. Powiedział, że dla niego cudzołóstwem byłby stosunek z kobietą. (Czy możecie sobie wyobrazić tak spaczony umysł) On powiedział. "Bóg mnie takim stworzył". Inny człowiek mu przerwał i powiedział, "Ty uczyniłeś kłamstwo ze Słowa Bożego". Na poparcie tego, zacytował ostatni werset z Rzymian 1. Odpowiedź tego homoseksualisty była: "Tłumaczenie Jerozolimskie mówi inaczej". Diabeł wyda miliony dolarów na nowe tłumaczenia, by tylko zmienić jedno zdanie. Wyda miliony, by zmienić Izajasza 7:14, by brzmiało, "Oto młoda kobieta pocznie". Od czasu stworzenia Ewy, kobiety zachodziły w ciążę i to nie jest cud. Słowo Boże mówi, że "panna pocznie". By zmienić myślenie człowieka o Bogu. ten wąż dostarcza nam inne tłumaczenia z myślą, by Biblię można było łatwiej zrozumieć. "Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego." (I Kor. 2:14). Możesz czytać Słowo Boże tak łatwo, jak gazetę, a ten diabelski, pogański umysł i tak tego nie zrozumie. Kiedy Duch Święty jest w człowieku, człowiek zrozumie.

Dla umysłu humanistycznego narodzenie z dziewicy, zadośćuczynienie w krwi i to co nadnaturalne, jest nie do zaakceptowania. By uwolnić się od tego, czego nie chcąc zaakceptować, humanizm zamienił prawdę Bożą na kłamstwo. Najpierw została skażona kazalnica, a potem duch homoseksualizmu pojawił się na ulicach. Dopóki to nie zostanie naprawione w kościele, nie będzie też naprawione na ulicach. Społeczeństwo zostanie uzdrowione, kiedy zostanie uzdrowiony kościół. Kościół może tworzyć organizacje polityczne, otwierać biura w Waszyngtonie, zbierać miliony dolarów, organizować marsze przeciw aborcji, lobbować za modlitwą w szkołach ile tylko chce. ale nigdy nie będzie modlitwy w szkołach publicznych, jeżeli najpierw nie będzie modlitwy w kościele. Próbujemy namówić świat do tego, czego sami nie robimy. Potępiamy grzech tego świata, a w kościele jest tyle grzechu, że aż robi się niedobrze. "Zmienili prawdę Bożą w kłamstwo" ... Umysł humanistyczny obrabował Boga z tego co nadnaturalne i uczynił go częścią ludzkości. Oddając cześć stworzeniu, zamiast

Stwórcy, ten spaczony umysł nie mógł znieść narodzenia z dziewicy, narodzenia na nowo, ani zadośćuczynienia. Dlatego te fundamentalne prawdy zostały zmienione i dużą część kościoła została zwiedziona. Bez prawdy absolutnej, miliony ludzi zagubiły się w powierzchowności. Fundamentaliści i zielonoświątkowcy nie zaakceptują zaprzeczenia podstawowych prawd. To nie stanowi problemu dla nieprzyjaciela. On po prostu postawił to pytanie inaczej, niż na początku Ewie. Do Ewy powiedział, "Czy Bóg tak naprawdę powiedział"? Inaczej mówiąc, uczynił Boga kłamcą. On wiedział, że napełniony Duchem Świętym człowiek wierzący tego nie przyjmie, więc zamiast bezpośrednio oskarżać Boga, powiedział.

"Tak, Bóg powiedział tak i tak, ale to tłumacze przekręcili. Jesteście lepiej wykształceni, niż wasi ojcowie. Oni w swojej niewiedzy źle to zrozumieli". Cały wysiłek diabła jest skupiony na tym. by zasiać wątpliwość w naszych myślach odnośnie Boga, kwestionując tłumaczenia, a pseudointelektualiści to kupili. Zielonoświątkowcy nigdy by nie zaprzeczyli temu, co nadnaturalne. Dlatego szatan wie, że jeżeli chce zniszczyć zielonoświątkowców, [myślę, że dotyczy to wszystkich wierzących, niezależnie od przynależności wyznaiowej – przyp. AO] musi zniekształcić prawdę Bożą. Dlatego z tego, co nadnaturalne, robi coś naturalnego. Popatrzcie na to, co dzisiaj nazywają napełnieniem Duchem. Zostało z tego usunięte to, co nadnaturalne. Jest to po prostu manipulacja ludzka, a nazywają to działaniem Bożym. Dzieła wiary zostały uznane za staromodne. Pewien kaznodzieja powiedział do wszystkich kobiet w zborze, którym lekarz powiedział, że nie mogę mieć dzieci, by stanęły przed zborem. Kilka kobiet wyszło do przodu i wtedy powiedział im, by pocierały swoje brzuchy i powtarzały, "Będę mieć dziecko". Po kilku minutach tych głupstw kazał tym kobietom pójść do domu i przygotować już wszystko dla niemowlęcia, które wyznawały. Te głupoty nazywali uczynkami wiary. Dzieło wiary w narodzeniu na nowo, to narodzenie na nowo. Dzieło wiary w uzdrowieniu, to uzdrowienie. Kiedy Jakub mówi o wierze bez uczynków, że jest martwa, to słowo "wiara" oznacza tu to, w co na pewno wierzymy. Możesz wiedzieć wszystko o narodzeniu na nowo, a pójść do piekła. Możesz cytować wszystkie miejsca Biblii na temat uzdrowienia, a nie być uzdrowionym. Religia zamieniła prawdę Bożą na kłamstwo, poprzez zredukowanie tego, co nadnaturalne, do manipulacji ludzkiej.

Narodzenie na nowo zostało ograniczone do formułki. Grzesznik jest zapraszany, by uczynił Jezusa swoim osobistym Zbawicielem, bez wzmianki o pokucie. Tylko dodaj Jezusa do tego, kim jesteś. Uczyń werbalne wyznanie, powtórz modlitwę, a potem ci powiedzą, że już jesteś zbawiony. Znakiem fałszywego proroka jest to, że daje fałszywą pewność Zbawienia komuś, kto nie jest zbawiony. Biblia mówi, że jeżeli ktoś jest zbawiony, to będzie miał świadectwo w sobie. Nowe narodzenie jest siłą to nowe stworzenie. To ktoś, kto ma możliwość społeczności z Bogiem. Religia poprzez zamianę prawdy Bożej w kłamstwo, wytwarza nawróconych, zamiast wierzących narodzonych na nowo. W takim "nowym narodzeniu" to, co nadnaturalne, staje się naturalnym działaniem. "Człowiek to potrafi", "Rób to, co ci powiem": "Daj się ochrzcić i rób to, co potrafisz najlepiej". Problem polega na tym, że "to, co potrafisz najlepiej", nie wystarczy. Jeżeli Jezus nie żyje przez ciebie, to ty nie potrafisz tak żyć. To jest nowe, nadnaturalne życie, "Jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem". (2 Kor. 5:17). Jeżeli to zredukujemy do formułki, to zamieniamy prawdę Bożą w kłamstwo i otwieramy świat na wypaczenia, co jest drugim dopustem Bożym. Chrzest Duchem Świętym został zredukowany do języka wyuczonego przez człowieka. Kościół jest pełen ludzi, którzy uczą innych jak mówić językami i nazywają to papugowanie chrztem w Duchu Świętym. "Zmieniają prawdę Bożą w kłamstwo". Zmieniają to, co nadnaturalne. w naturalne. Jeżeli człowiek ma normalny rozum, to nie potrzeba cudu. by go nauczyć wypowiadania słów. Papugę można nauczyć powtarzania słów, ale to nie znaczy, że ta papuga ma Ducha Świętego. To Duch Święty daje języki, a nie języki dają Ducha Świętego - to jest nadnaturalne działanie. Nie jest cudem mówienie językami, ale cudem jest to, że Bóg daje wymowę. Kiedy wężowi nie udało się przekonać zielonoświątkowców do odrzucenia tego, co nad naturalne, on redukuje to, co nadnaturalne do naturalnego. Uzdrowienie zostało zredukowane do zaprzeczenia rzeczywistości.

Pewien mój przyjaciel przybył po raz drugi do pewnego zboru. Jeden z mężczyzn, którego spotkał tam już poprzednio, miał nogę w gipsie. Mój przyjaciel zapytał go. co się stało z jego nogą, a ten zapewniał go, że nic. Ewangelista odpowiedział, że ten gips nie wygląda na nim ładnie. Uzdrowienie zostało zredukowane do powiedzenia, "wyznaj, że to już się stało". Jedna kobieta składała świadectwo o uzdrowieniu z cukrzycy. Kiedy ją zapytano, czy bierze insulinę, odpowiedziała, "dalej biorę insulinę". Ten człowiek powiedział do niej, "Jeżeli ta insulina cię nie zabije, to znaczy, że dalej masz cukrzycę". Ona odpowiedziała. "Ja wyznaję, że tak nie jest". Nie ma znaczenia, czy to wyznajesz, czy nie, bo jeżeli insulina cię nie zabije, to znaczy, że dalej masz cukrzycę. Religia zredukowała moc uzdrawiania do wypowiedzenia słów. W samym cytowaniu Biblii nie ma mocy. Biblia staje się Słowem Bożym jeżeli używa jej Duch Święty, a w innym przypadku jest to "podręcznik, który diabeł też cytuje." Kiedy jest użyta przez Ducha Świętego, staje się żywym głosem Boga. Widziałem, jak ludzie umierali, cytując, "Jego sińce uleczyły mnie". Szpitale są pełne ludzi, którzy poddają się terapii wstrząsowej, a którzy przy tym twierdzą, że mają pokój Boży. Redukowanie tego, co nadnaturalne do naturalnego, było sposobem, w jaki diabeł dostał się do kościoła zielonoświątkowego. [moim zdaniem dotyczy nie tylko kościoła zielonoświątkowego - przyp. AO] Ta redukcja odsunęła nas od ołtarza. Już nie musimy się modlić. Tylko powiedzieć, "niech tak się stanie" i już jest, Piekło sprzedało kościołowi to kłamstwo.

Dary Ducha, to nic innego, jak ćwiczenie umysłu. Zamiast manifestacji Ducha, dary Boże stały się zabawkami, z którymi bawią się religijne dzieci. Powtarza się nieszczęście z Koryntu. Koryntianie chwalili się, "Nie brak nam żadnego duchowego daru"! Oni byli bardziej zainteresowani charyzmatami, niż charakterem. Paweł napisał, "Pokażę wam drogę jeszcze doskonalszą miłość nie nadyma się i jest dobrotliwa..." (1 Kor. 13). On mówi o charakterze. Jeżeli w jakimś kościele są bardziej zainteresowani charyzmatami, niż charakterem, to w tym kościele prawdopodobnie ktoś sypia ze swoją teściową. Ktoś inny będzie pijany przy Wieczerzy Pańskiej. Diabeł, nie mogąc przekonać zielonoświątkowców [i nie tylko – przyp. AO] do zaprzeczenia darom, zredukował te nadnaturalne dary do naturalnego działania. Dar wiedzy stał się narzędziem diagnostycznym. W zgromadzeniu jest tysiąc ludzi, a ewangelista mówi "Ktoś tutaj ma ból brzucha". Bóg może czasami użyć tego daru w taki sposób, ale patrzeć, jak człowiek przez godzinę tak wywołuje ludzi, to farsa.

Pewien mąż Boży, prowadząc szeroko zakrojoną ewangelizację, sponsorowaną przez osiem małych zborów z jego organizacji, pierwszego wieczora powiedział do jednego z pastorów, "Ilu ludzi tu jest"? Pastor odpowiedział, "Audytorium ma 800 siedzeń i dostawiliśmy jeszcze 50 dodatkowych krzeseł, więc mamy tu 850 ludzi". Po części wstępnej, kiedy przekazano mu prowadzenie, ten mąż Boży podszedł do kazalnicy i natychmiast zaczął działać w tym. co wyglądało na dar słowa wiedzy. Kiedy obecni pastorzy patrzyli na niego zdziwieni, powiedział, "Tutaj jest 25 ludzi chorych na cukrzycę, niech podejdą tu do przodu. Dwoje ludzi ma chorą wątrobę i lekarze nie dają im już nadziei. Czterem z was lekarze powiedzieli, że tracicie wzrok i nie można tego odwrócić". Potem wywoływał następnych i ani razu nie chybił, ludzie podchodzili. Kiedy wszyscy już przyszli, ten mąż Boży wyciągnął ze swojej Biblii kartkę papieru i powiedział, "Przyjaciele, przeczytałem wam dane statystyczne towarzystwa ubezpieczeniowego, by ujawnić wasz problem. Chciałem wam pokazać, dlaczego musicie doświadczać duchów". Religia zamieniła prawdę Bożą na ćwiczenie umysłu. Chrześcijanie opuszczają takie zgromadzenia, mówiąc, "Ale on ma wielki dar". "Czy on (kaznodzieja) nie jest wspaniały"? To, co kieruje cię w stronę daru, kieruje cię w stronę człowieka i wychodzisz z kościoła ze wszystkim innym, ale nie z Jezusem. My jesteśmy ciałem Chrystusa. To znaczy, że jesteśmy Jego narzędziami i mamy przedstawiać Chrystusa.

Wąż poprzez zwiedzionych ludzi powtarza tragedię Koryntian. Celem listu Pawła do Koryntian było skorygowanie nadużywania darów. Oni bawili się darami Bożymi, a my mamy zalecenie, by "badać duchy" (1 Jan 4:1). By zbadać dary, zobaczcie, czy mają moc. Jeżeli nie mają mocy, zapomnijcie o nich. Kiedyś byłem na wspólnym obiedzie, po którym pewien mąż Boży przemawiał. Na koniec swojego wystąpienia poprosił, by wszyscy pochylili głowy. Kiedy mieliśmy pochylone głowy, powiedział, byśmy robili to, czego chce duch. "Kiedy mówię do was, chcę, żebyście wstali i pozostali w pozycji stojącej". Natychmiast, kiedy pochyliliśmy głowy, kelnerki zaczęły zbierać filiżanki po kawie i tak było w czasie całej modlitwy. Kaznodzieja powiedział. "Ktoś tutaj teraz odczuwa ból swoim ciele". (Ja odczuwam ból od 40 roku życia). "Ktoś tutaj, kiedy rano wstaje, ma czasem sztywny kark. Ktoś jest chory na cukrzycę". Ten tak zwany dar zadziałał 30 razy w ciągu ośmiu minut. Kiedy skończył, powiedział, - "Wszyscy oddajmy Panu chwałę oklaskami za to, co On uczynił"! Ja pytam, "A co On uczynił"? Nikt nie został uzdrowiony i nie ma żadnego zwycięstwa. Dar zadziałał 30 razy i w tym czasie kelnerki sprzątały ze stołów. Powiedziałem sobie, "Jeżeli w tych darach nie ma większej mocy, to po co mi to"? Kiedy stu dwudziestu otrzymało chrzest w Duchu Świętym w dniu Pięćdziesiątnicy, całe miasto zostało dotknięte. Kiedy Piotr ujawnił dwoje hipokrytów przed ołtarzem, oni padli martwi, a strach ogarnął wszystkich. Kiedy Paweł wypędził diabła z dziewczyny w Filipii, został pobity, wtrącony do więzienia, a całe więzienie ogarnęło przebudzenie. Gdyby prawdziwy dar Boży działał 30 razy w tym zgromadzeniu, na zewnątrz kościoła byłby już korek samochodów. Prawda Boża została zamieniona, a rezultat jest taki, że w kościele pojawiły się takie same grzechy, jak w świecie. Odrzucając Bożą, doskonałą drogę, kościół bawi się z tym, co nadnaturalne i wytwarza pustą, bezwartościową, nieefektywną religię gestów, która nie odzwierciedla Boga z Biblii.

Gdybym, jako grzesznik wszedł na takie spotkanie, zapytałbym kogoś. "Czy wiesz coś o tej religii"? Gdyby powiedział, że wie, zapytałbym, "To cóż to się tu dzieje"? Gdyby mnie poinformował, że to Bóg działa, to ja bym wyszedł. Jeżeli to ma być działanie Boże, ja nie byłbym tym zainteresowany. Chromi pozostają w wózkach inwalidzkich, ślepi dalej są ślepi, nie nawróceni dalej są nie nawróceni, ale wszyscy krzyczą i skaczą, bo ktoś usłyszał, że boli go brzuch. Bóg używa takich darów, ale używa ich w mocy. Jeżeli On ujawni twoją chorobę, to ją uzdrowi. Jeżeli nie zostałeś uzdrowiony, to nie był to dar Boży. Prawda Boża została zamieniona na kłamstwo poprzez zwykłe ćwiczenie umysłu. "Dlatego wydał ich Bóg (i to pokolenie) na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę" (Rzym.1:26-27). Perwersje na ulicach są wynikiem zniekształconej ewangelii z kazalnicy. Ktoś powiedział, "Bóg będzie sądził ten naród za homoseksualizm", a prawda jest taka. że to homoseksualizm jest sądem Bożym! "Dlatego wydał ich Bóg".

Religia zmieniła prawdę w coś, czym człowiek może manipulować. Mojżesz nigdy nie mówił do obłoku, gdzie ma ich prowadzić, ale szedł za nim. Prawdziwy kościół nie mówi Duchowi Świętemu, co ma robić, ale dowiaduje się, w którym kierunku idzie ten obłok i idzie za nim. Dzisiaj ludzie mówią Bogu, którego wieczora ma czynić cuda. Ziemię opanował duch religijności, który wierzy, że ujarzmił Boga. Ten duch jest nastawiony na używanie Boga dla własnych korzyści, skupiając się na sensacjach. Będąc wrogiem krzyża Chrystusowego, bogiem tego systemu jest brzuch - jego zainteresowanie rzeczami ziemskimi. Nie nawołuje do świętości, ale do szczęścia, nie do ofiar, ale do luksusu. Paweł mówi, że jego końcem jest zatracenie, co znaczy, że jego celem jest zniszczenie tego, co czyste i prawdziwe. "Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności;" (Rzym. 1:26). Homoseksualizm, to Boży sąd. To przekleństwo było znakiem końca każdej cywilizacji, od Egiptu po Rzym. Nasza cywilizacja też tego nie uniknie. Przekleństwo tej perwersji jest wszędzie; naród jest jak Sodoma i Gomora. Oblicza się, że taki jest jeden na dziesięciu. Jesteśmy już dalej, niż drugi dopust Boży, a ludzie duchowi już słyszą odgłos sądu. Cywilizacja umiera. Już czas, by chodzić z Bogiem, trwać w Biblii i modlitwie. Dokonawszy wszystkiego, ostać się. "Stójcie tedy, opasawszy biodra swoje prawdą". (Efez. 6:13,14)

Przejście od ducha nieczystego do perwersji jest naturalne. Kiedy Bóg wydał ich na pastwę ducha nieczystego, to była bezdenna otchłań. Oddani swoim pożądliwością, ludzie szli na zginienie. Wszelki grzech jest poza ciałem, za wyjątkiem grzechu wszeteczeństwa, który jest przeciwko własnemu ciału. Kalanie ciała Bożego zniszczy człowieka. To zniszczenie w postaci chorób społecznych postępuje dzisiaj w fenomenalnym tempie. Kiedy prawo moralne zostanie złamane, następuje bezdenna deprawacja człowieka. Kiedy to, co na miejscu Bożym jest piękne, czynimy pospolitym, traci to swój powab i zaczyna się poszukiwanie erotyki. Małżeństwo jest piękne i łoże nieskalane, ale jeżeli uprawia się seks poza małżeństwem, traci on swoje piękno i prowadzi do najgorszego rodzaju degeneracji. Od przyzwolenia do perwersji jest prosta droga. Wąż dostarcza narzędzi w postaci pornografii i jeżeli na to się otworzysz, wkraczasz w ciemność najgorszą z możliwych. "Ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę". AIDS jest owocem tej ohydnej, brudnej perwersji, pochodzącej z piekła.

Bóg kocha każdego człowieka, ale nienawidzi każdego grzechu. Nie można być homoseksualistą i być zbawionym, a niektóre kościoły ordynują takich na kaznodziejów. Cóż za farsa. Homoseksualista nie potrzebuje ordynacji, ale potrzebuje usłyszeć słowo Boże, że Bóg nie będzie tolerował takiej perwersji. Ta cywilizacja się kończy. Kiedy diabeł zwiódł kościół, by zamienił prawdę, usuwając to, co jest prawdą absolutną, reszta już poszła łatwo. Ten świat, kierowany etyką sytuacji, stacza się w dół w kierunku piekła i sądu. Kiedy nie będzie już prawdy absolutnej, kiedy kaznodzieja przestanie mówić "Nie będziesz..." kiedy nie ma już wyraźnej granicy, wtedy nie ma już według czego żeglować i zaczynamy bezwładnie dryfować. Wszystko, co musisz zrobić, by pójść do piekła, to robić to, co tobie wydaje się właściwe. To kłamstwo zaczęło się od kazalnic i przesiąkło każdą warstwę Ameryki. Bez prawdy absolutnej Słowa Bożego nie ma już nic, co by wyznaczało kierunek. Niepewność i niezdecydowanie atakuje naród, prowadzony przez zepsute umysły. Wszystko dlatego, że kościół zamienił Bożą prawdę. Jesteśmy już dalej, niż drugi dopust Boży. Wzór jest ten sam od nieczystego ducha do perwersji. Najpierw umysł, potem ciało. Sąd już jest spóźniony. śyjemy w pożyczonym czasie.


TRZECI DOPUST BOśY – SPACZONY UMYSŁ

"Dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, a nawet ptaki, czworonożne zwierzęta i płazy; dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą, ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego wydal ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę i ponosząc na sobie samych należną za ich zboczenie karę. A ponieważ nie uważali za wskazane uznać Boga, przeto wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi; są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chciwości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady, podstępu, podłości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, wynalazcy złego, rodzicom nieposłuszni; nierozumni, niestali, bez serca, bez litości; oni, którzy znają orzeczenie Boże, że ci, którzy to czynią, winni są śmierci, nie tylko to czynią, ale jeszcze pochwalają tych, którzy to czynią" (Rzym. 1:21-32). Czy to brzmi, jak nasza generacja? "Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego" (Mat. 24:37). Ten wiek zakończy się tak samo, jak za czasów Noego. Ta sama ścieżka w dół jest widoczna w naszych czasach. My nie jesteśmy dziećmi ciemności, ale dziećmi światłości. Nie możemy znać dnia ani godziny, kiedy przyjdzie Chrystus, ale możemy znać czas Jego przyjścia, obserwując nasze społeczeństwo, staczające się w dół w ten sam sposób, jak było przed potopem.

Od pierwszego dopustu Bożego, od nieczystego ducha do ducha homoseksualizmu, który ogarnia obecnie Amerykę, przekleństwo, które sprowadziło ogień na Sodomę i Gomorę stało się przekleństwem Ameryki. Zło progresywnie ciągnie w dół. "Ponieważ nie chcieli służyć Bogu, Bóg wydał ich na pastwą niecnych zmysłów". Jeżeli nie chcesz uznać Boga, przyjdzie piekło. Jeżeli nie zapełnisz swojego umysłu tym, co dobre, miłe i szczere, twój umysł zostanie napełniony tym, co jest grzeszne i brzydkie.

Trzeci i ostatni dopust Boży przyszedł, kiedy ludzie przed potopem nie chcieli uznać Boga w swoich umysłach. Został wyzwolony umysł piekielny, zdecydowany usunąć Boga z umysłu cywilizacji. Ten grzeszny umysł jest aktywny szczególnie dzisiaj w szkołach, wgryzając się w strukturę moralną naszych dzieci. Usuwając Boga ze szkół publicznych, usunięto wszelkie ograniczenia dla zła. Imię (charakter) Boga jest takim ograniczeniem dla zła, że tam, gdzie są ludzie, którzy znają Boga, są ograniczenia, a te ograniczenia wpływają też na społeczeństwo, ale na tyle, na ile Jego lud Go zna. Bóg postanowił, by Jego lud hamował społeczeństwo na drodze do upadku. Dzisiaj mamy wiele religii, ale niewiele światłości. Zło nie ma ograniczeń. Nasze ulice stały się dżunglą. Homoseksualiści paradują po ulicach, chwaląc się swoją wypaczoną naturą. Bez ograniczenia przez Bożą obecność nie ma granicy deprawacji ludzkiej natury. To, co psychiatrzy nazywają chorobą, wcale nie jest chorobą, ale jest granicą ludzkiej deprawacji. W dniu, kiedy imię (charakter) Boże zostanie zabrane wraz z pochwyceniem kościoła, zwierze, które opanuje tą ziemię, to WŁASNE JA. Nie chcąc uznać Boga, ten piekielny umysł musi Boga usunąć, imię Pana mu przeszkadzało, dlatego wąż i jego agenci będą usuwać Boga z tej ziemi.

W świecie przed potopem nienawiść do Boga (nie do religii) osiągnęła taki poziom, że ludzie gwizdali, kiedy imię Boże było wspominane. Dzisiaj nie jesteśmy od tego daleko. Ludzie chcą religii, ale nie chcą Boga. To pokolenie chce dodać Jezusa do swojego zepsutego stylu życia. Homoseksualiści chcą by rząd wynalazł pigułkę, która wyleczy ich z AIDS, ale chcą dalej trwać w tej demonicznej deprawacji. Chcą, by Bóg wziął ich do nieba, ale nie chcą zmienić stylu życia. Kiedy człowiek usunął Boga, sam stworzył sobie piekło. W piekle będzie prawdziwy ogień, ale ludzie by się na to zgodzili, byle tylko on wypalił fakt, że Boga tam nie ma. Piekło będzie piekłem dlatego, że tam nie ma Boga. Amerykańskie domy, szkoły i ulice stały się piekłem, ponieważ pomimo obfitości religii, niewiele jest manifestacji Boga.

Kiedy zepsucie ludzi przed potopem osiągnęło taki punkt, że nie chcieli uznać Boga. Bóg wydał ich na pastwę spaczonego umysłu. Spaczony umysł, to taki, który zło nazywa dobrem, a dobro złem. Taki umysł ma głos w dzisiejszym kościele. Ja jestem kaznodzieją sprawiedliwości. Dzisiaj takie poselstwo jest wyszydzane - religia nazywa to legalizmem. Kiedy ja przyszedłem do Boga, byłem alkoholikiem; On mnie uwolnił. Teraz, jeżeli wierzę, że jestem zbawiony, to nie piję, to jest legalizm. Ale jeżeli nie piję. ponieważ jestem zbawiony, to jest chodzenie w Duchu Świętym. Ja głoszę przeciwko tym rzeczom, które są przeciwko świadectwu Bożemu.

Mówię do chrześcijan, nie chodzi o niebo lub piekło, ale cokolwiek plami twoje świadectwo, powinno być odrzucone. Pewien kaznodzieja zielonoświątkowy w moim mieście powiedział do moich ludzi, że ja, głosząc przeciwko tym rzeczom, trzymam ich w duchowej niewoli. Ja im powiedziałem. "Jeżeli będziecie znowu z nim rozmawiać, dajcie mu taką odpowiedź: to, co jest niewolą dla cielesnej natury, jest wolnością dla człowieka duchowego. Ja nie mam wolności, by palić. Mam wolność, żeby nie palić; nie mam wolności, by pić alkohol, dzięki Bogu, ale jestem wolny, by nie pić". Jeżeli chodzi o naturę cielesną, to prawda jest odwrotna. Cielesna natura nienawidzi ograniczeń; taka natura twierdzi, że należy do Boga, chociaż realizuje swoje własne pragnienia. To jest spaczony umysł. Fakt, że cielesna natura pragnie tego, co jest złe mówi nam, że nie jest narodzona z Boga.

Diabeł sprzedał na początku swój pakiet Ewie. mówiąc jej, że Bóg ją ogranicza. "Możecie być, jak Bóg", to było głównym akcentem diabła. On zwrócił jej pragnienie na zaspokojenie siebie, ta sama natura kierowała Lucyferem na początku. Diabeł zawsze apeluje do samolubstwa człowieka. "To drzewo jest dobre, to dobrze smakuje, to jest coś, czego potrzebujesz. Jedyny powód, dla którego Bóg trzyma cię z dala od tego jest taki, że On wie, że jeżeli to weźmiesz, to będziesz tak i, jak On."

To zwierzę JA nie chce ograniczeń. Na swojej drodze w dół do piekła usunie wszelkie bariery i jest zdecydowane zabrać z sobą całe społeczeństwo. Taki spaczony umysł będzie publikował literaturę, dawał to dzieciom i wciskał w ich umysły w szkołach. "Oni. którzy znają orzeczenie Boże, że ci. którzy to czynią, winni są śmierci, nie tylko to czynią, ale jeszcze pochwalają tych, którzy to czynią" (Rzym. 1:32). W Ameryce jest ruch ewangeliczny w internatach szkolnych, by odsunąć narkomanów od naszych dzieci. W San Antonio mam przyjaciela Hiszpana, pastora wspaniałego kościoła, który niedawno powiedział mi coś takiego, "Dzisiaj nie chodzi już tak bardzo o narkotyki, ale jest taki trend, by zepsuć nasze dzieci i uczynić z nich homoseksualistów i lesbijki". By uczynić ich częścią tego świata opanowanego przez demony, te skażone umysły pracują nawet po godzinach. Psychiatrzy humanistyczni mówią, że ograniczanie impulsów dzieci jest szkodliwe. Wiele z tego, co dzisiaj nazywają maltretowaniem dzieci, to nic innego, jak rodzice korygujący swoje dzieci. Wiem, że istnieje wykorzystywanie dzieci, ale twój sąsiad może cię wydać za to, że dasz klapsa dziecku i opieka społeczna może ci je zabrać. Mówią, że matka dała mu klapsa, kiedy wylał owsiankę i potem on wyleje swój gniew, mordując ją. To kłamstwo sprzedał im diabeł. Bóg mówi. "Kto żałuje swojej rózgi, nienawidzi swojego syna" (Przyp. 13:24). To spaczone umysły przekreślają Bożą księgę. Te spaczone umysły zrobiły z dzieci świnki morskie. Ich filozofia zawiodła. Mamy generację, która nie wie, kim lub czym są; nazywają to unisex. Takiej rzeczy nie ma - jesteś albo mężczyzną, albo kobietą. To zamieszanie zrodziło się ze spaczonych umysłów.

Jako społeczeństwo, minęliśmy już pierwsze trzy dopusty Boże i zostaliśmy opanowani przez nieczystego ducha. Będziesz uważany za niedopasowanego, jeżeli wierzysz, że kobieta w dnia ślubu powinna być dziewicą, albo że mężczyzna powinien zachować czystość. Gdyby człowiek, który tak wierzy, wystąpił w narodowym programie talk show. to odczulibyście nienawiść skierowaną przeciw niemu. Jeżeli jesteś przeciw homoseksualnemu stylowi życia, będziesz wytykany, jako najgorszy. Szybko usłyszysz, "To jego seksualność, on po prostu taki jest". Minęliśmy już drugi dopust Boży - homoseksualizm jest rozpasany. Naród jest jak Sodoma. Pewne znaczące czasopismo sugeruje, że jeden na dziesięciu Amerykanów jest homoseksualistą. Byłem na ewangelizacji w pewnym wielkim mieście i pastor powiedział mi, że lesbijki miały prowadzić konwencję dla lesbijek i chciały wynająć budynek miejski. Rada miasta była przeciwna wykorzystywaniu budynku miejskiego na taką konwencję i przewodnicząca tej organizacji lesbijskiej powiedziała, "W takim razie niedługo już nie będziecie w radzie miasta, gdyż jedna na dziesięć kobiet w tym mieście jest lesbijką". Jesteśmy już dalej, niż wykolejony duch - za tym zawsze idzie spaczony umysł. Nie tylko nasz naród jest pełen perwersji, ale to jest już uważane za normę. Naród jest chory, jeżeli legalizuje homoseksualizm.

Spaczony umysł jest widoczny w werdyktach najwyższego sądu. Sąd Najwyższy wydał wyrok, że Biblia jest szkodliwa dla naszych dzieci. Z jednej strony Biblia i prawo dziecka do modlitwy zostały zabrane ze szkoły przez najwyższy sąd w państwie, a z drugiej strony uczą kłamstwa Darwina o ewolucji, jako prawdy naukowej, chociaż nie ma to prawdziwych podstaw. Dozwolona jest modlitwa Hindu, są wykłady o czarach, ale Bóg nie ma miejsca w szkołach. Człowiek nie jest naprawdę wykształcony, jeżeli nie czytał Biblii, a na to nie pozwalają w szkołach publicznych, bo Sąd Najwyższy orzekł, że to jest zła księga. Ten sam sąd, którzy nakazał usunięcie Biblii z klas szkolnych orzekł, że pornografia ma wartość artystyczną. Odmówili ochrony naszych dzieci przed sprośnością, a jednocześnie postanowili chronić je przed Słowem Boga żywego. Kogo intencją jest usunięcie Boga z umysłów narodu, ten ma umysł diabelski.

To diabelstwo wie, dokąd zmierza. Szatan wie, że jesteśmy produktem naszych myśli. Tak, jak geny w naszym ciele decydują o kolorze naszych oczu, tak samo pomysły, które akceptujemy i wierzymy w nie, określają, kim jesteśmy. "Jak człowiek myśli, taki jest". (Przyp. Sal. 23:7). Jest to inny sposób powiedzenia, że z serca pochodzi źródło życia. (Przyp. Sal. 2:23). To, w co wierzysz, kształtuje twój charakter. Piekło o tym wie. Dlatego szatan musi usunąć tą jedyną przeszkodę, na drodze do całkowitej perwersji człowieka czyli Boga. Słowo Boże nie zostało usunięte z naszych szkół z powodu oddzielenia kościoła od państwa. To była tylko wymówka. Słowo Boże zostało usunięte, ponieważ sprzeciwiało się złu. Wykrzywiony umysł nie mógł działać swobodnie, póki zgodnie z prawem było tam Słowo Boże. Potem zapanował skażony umysł, którego końcem jest zniszczenie. Umysł w totalnej rebelii przeciw Bogu i uznanym autorytetom. Efekty tego są widoczne wszędzie. Matka mówi, "Nie rozumiem dlaczego, bo wychowywałam go tak, by poznał Boga. Wychowywałam tą dziewczynę w kościele". Jednak przez osiem godzin dziennie w szkole publicznej ten bezbożny, humanistyczny umysł wykradał Słowo Boże wskazując na błędy i stawiając na pierwszym miejscu humanistyczne zrozumienie sprzeczności. Duch buntu wkracza i matka nie wie, co dzieje się z dzieckiem.

Pierwszy krok do usunięcia Boga z umysłu, to usunięcie Go ze szkoły, gdzie ten umysł jest kształtowany. kiedy Sąd Najwyższy usunął Biblię ze szkół, w efekcie Bóg został usunięty. Biblia była w klasach zgodnie z ustawą rządową i została usunięta przez dekret tego samego rządu. Przez to Bóg został usunięty. Jan napisał: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo".(Jan 1:1). Wiedząc, że nie mogą zamknąć każdego kościoła, usunęli Boga z ośrodków edukacji. Diabeł wie, że wychowując młodzież w filozofii humanizmu, może zniszczyć ich wiarę w osobowego Boga, a reszta pójdzie już łatwo. Ja głosiłem Słowo Boże w krajach komunistycznych Europy Wschodniej, w Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech. Każdy budynek, w którym głosiłem, był wypełniony po brzegi. Nigdy nie widziałem takiego głodu Boga. Zdumiewające jest to, że filozofia humanistyczna w Ameryce wytworzyła większy ateizm, niż komunizm. Ludzie za żelazną kurtyną mieli ateizm wciskany na siłę i w większości go odrzucali. W Ameryce humanizm obdarł Boga ze wszystkiego co jest osobowe i młodzież nie może odnieść się do tego, co abstrakcyjne, więc szukają odpowiedzi na życie w samych sobie. Bóg mówi o takich, że "Oddawali cześć i służyli stworzeniu, zamiast Stwórcy" (Rzym. 1:25). W myśleniu takim, jak humanizm, własne JA zajmuje miejsce Boga, a rezultatem tego jest, jak nazywa to świat "chrześcijański ateizm".

Wiem, że chrześcijaństwo, to nie szklane domy, ani nie otoczenie. Nie musimy oddawać naszych dzieci temu systemowi, ale wiem też, że aby je utrzymać, potrzeba pilności w sprawach duchowych, a tego w większości brak w domach chrześcijańskich. Bez mocnego duchowego wpływu w domu, szkoły zrobiły spustoszenie w myśleniu amerykańskiej młodzieży. Bez tego hamulca w postaci Słowa Bożego, ewolucja jest przekazywana, jako prawda naukowa, a stworzenie przez Boga jest wyszydzane. Osiem godzin dziennie, pięć dni w tygodniu, ten system okrada z moralności i wiary nasze dzieci, ucząc je poprzez wyciąganie wniosków, a często przez bezpośrednie twierdzenia, że są sami swoimi bogami. To jest bałwochwalstwo w najgorszej formie.

Kiedy Biblia została usunięta z miejsc kształcenia, zmiany nastąpiły bardzo szybko. Weszli handlarze narkotyków. Szkoły stały się miejscem takiej przemocy, że policjanci muszą patrolować korytarze, Uczynki ciała, to morderstwa, cudzołóstwa, wszeteczeństwa, nienawiść, rywalizacja, walki, czary (narkotyki) itp. (Galacjan 5:19). To wszystko są uczynki ciała. Wielu nigdy nie zamordowało nikogo, ani nie popełniło cudzołóstwa, ale jako ludzie zgubieni, mają taki potencjał. Może prowadziłeś porządne życie, ale jako człowiek, to jest w każdym. Jeżeli usuniesz ograniczenia w postaci Bożego nauczania i zapełnisz umysły młodzieży myślami w rodzaju, "Jeżeli ci się to podoba, rób to", [w Polsce, swego czasu na topie było hasło – "Róbta co chceta" – przyp. AO], to ta zdeprawowana natura wybuchnie gdzieś z całą wulgarnością. Seks. przemoc i narkotyki, to rezultat natury ludzkiej, która robi to, co jej przychodzi na myśl.

Jesteśmy przerażeni tym, co dzieje się w naszym społeczeństwie i trudno jest uwierzyć, że to naturalne postępowanie według ciała. Kiedyś byłem w Baltimore, Maryland na nabożeństwie przebudzeniowym. Człowiek, który prowadził śpiew, spóźnił się. Odwiedzał w szpitalu nastoletnią dziewczynę, która przedawkowała narkotyki. Ona zmarła. W holu był ten, kto był odpowiedzialny za śmierć tego dziecka. Ktoś zapytał, "Cóż to za zwierzę"? To nie zwierzę. To jest dzieło zdemoralizowanego umysłu. Jeżeli usuniemy ograniczenia, zdeprawowane społeczeństwo nie zna granic w czynieniu zła. Czytaliście w gazetach, że młody mężczyzna zgwałcił 85 letnią kobietę. Na tej samej stronie czytamy, że ojciec molestował swoją 6-miesięczną córkę. Sędzia w Ohio zwalnia warunkowo mężczyznę, który uwiódł pięcioletnią dziewczynkę. Jaki to umysł siedzi na tej ławie sędziowskiej? To umysł zrodzony w piekle, który nienawidzi wszystkiego, co dobre.

Już pojawiła się ręka pisząca na ścianie. Ta cywilizacja została zważona i jest zbyt lekka. Naród został doprowadzony do krawędzi poprzez system szkolny, gdzie nie ma miejsca dla Boga. Popatrzcie, co stało się z jednymi z najzdolniejszych, młodych Amerykanów; ich umysły są zniszczone przez narkotyki, opanowane przez rozwiązły seks i perwersje. Ten trend zawsze prowadzi do upadku. Nadużywanie jakiegokolwiek pragnienia ciała prowadzi do zniewolenia i to, co zaczynało się, jak miły dreszczyk, staje się torturą. Zamiast zwrócić się do Boga o uwolnienie, degenerują się jeszcze bardziej, próbując odzyskać przyjemność. Jeżeli obcowanie heteroseksualne nie spełnia tego, co jest reklamowane, następnym krokiem jest homoseksualizm i opanowanie przez demony. Z tego stanu jest bardzo mała nadzieja na wyzwolenie.

Zdeformowany umysł czuje się wolny do popełniania takich czynów i większość populacji tego chce. Pewna rodzina wysłała swojego syna do Waszyngtonu, gdzie miał być gońcem i byli bardzo dumni, że ich syn pracuje u kongresmana ich stanu i uczy się prac w rządzie. Ten szanowany kongresman zdeprawował tego chłopca. Kiedy wyszło na jaw, że ten kongresman miał stosunki homoseksualne z tym młodym człowiekiem powierzonym pod jego opiekę, czy został usunięty z urzędu? Nie! Po prostu dali mu klapsa i powiedzieli, by był grzeczny. Kiedy ten kongresman pojechał do domu, tysiące ludzi spotkało go na lotnisku, nie po to, by go powiesić, ale by mu wiwatować. Kiedyś byłby potępiony przez społeczeństwo, ale dzisiaj to jest akceptowane.

Nie ma wątpliwości, że jesteśmy już w trakcie trzeciego odrzucenia przez Boga i nadchodzi sąd. Dzień bestii już się zaczął. Jeżeli nie jesteś częścią kościoła, który zostanie pochwycony, to obudzisz się pewnego ranka w świecie opanowanym przez demony. Pozwól sobie na beztroskę w swoim życiu, by inne rzeczy zajęły ci umysł, nie czytaj Słowa Bożego, zaniedbaj modlitwę, a obudzisz się pewnego ranka w świecie opanowanym przez diabła. Świat bez ograniczeń. Świat całkowicie pochłonięty sobą, którego bogiem jest brzuch, a końcem zniszczenie, nieprzyjaciel krzyża Chrystusowego. Duch nieczysty przemienił się w ducha homoseksualizmu, a duch homoseksualizmu stworzył spaczony umysł, który nie pozostawia Bogu innej możliwości, jak jego zniszczenie. Sądem Bożym nad tą cywilizacją nie będzie ogień Sodomy, ani potop z czasów Noego. Sądem Bożym będzie Wielki Ucisk i świat opanowany przez demony. Człowiek będzie pozostawiony samemu sobie.


ZAJMOWANIE SIĘ TYM, CO DEMONICZNE

Rzymian 1:21-32

Jeżeli popatrzymy wstecz na czas przed potopem. Bóg pokazuje nam drogę prowadzącą na sąd odrzucenie przez Boga. "Dlatego, że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności" (Rzym. 1 :21). Teraz zajmiemy się tym znikczemnieniem w umyśle. Jezus powiedział, "Jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna człowieczego" (Mat. 24:37). Ten wiek zakończy się w taki sam sposób, jak zakończył się pierwszy. Wiele już powiedziano i napisano o dniach Noego; wydawanie za mąż, jedzenie i picie, przemoc itp. Jest jednak pewna ważna prawda, która cechowała czas Noego, o której rzadko wspominamy, a jest ona prawdopodobnie najważniejsza. "Ich myśli były ustawicznie złe". Pamiętajcie o tym, kiedy będziecie czytać to przesłanie. "Zajmowanie się tym, co demoniczne". "Jak było za dni Noego". My nie jesteśmy dziećmi ciemności, ale jesteśmy dziećmi światłości i uważne studiowanie czasów Noego pokaże nam dokładnie, gdzie jesteśmy według proroczego kalendarza. Nikt nie zna dnia, ani godziny, ale możemy znać porę. Według Jezusa, pierwsza cywilizacja była wzorem dla wszystkich przyszłych cywilizacji. Nasza przejdzie przez taki sam dopust Boży i przyjdzie sąd. W poprzednich rozdziałach pokazaliśmy, że jako cywilizacja, przeszliśmy już poza trzeci dopust Boży. Następnym jest Jego sąd.

Wiele wiemy na temat dni Noego. Były to czasy przemocy, perwersji, czasy, kiedy ludzie nie chcieli uznać Boga. Uważając się za mądrych, stali się głupi. Bóg stał się narzędziem zaspokajania ich samolubnych pragnień. Kiedy połączymy wszystkie fakty o czasach Noego, wyłania się z nich jedna historia - mianowicie, że my żyjemy w takich czasach. Według słów Jezusa, to oznacza koniec.

Jedną z głównych cech dni Noego było to, że "Ich myśli były ustawicznie złe". Najmocniejszym elementem człowieka jest jego wyobraźnia. Wyobraźnia jest twórczym, artystycznym ośrodkiem człowieka. Kiedy wyobraźnia jest zła, społeczeństwo jest złe. W czasach Noego ich myśli (wyobrażenia) były ustawicznie złe. To nie znaczy, że ich myśli były niemoralne. Ich myśli były przeciwne Bogu. Bóg, jeżeli w ogóle o Nim myśleli, był tylko narzędziem do osiągania osobistych celów. Dzisiejsza teologia jest taka, jak w czasach Noego. Jeżeli chcesz większy dom, lepszą pracę, "Użyj Boga". I znowu, przy końcu wieku stał się przepustką do realizacji samolubnych pragnień. Takie "nieświęte" myśli o Bogu rodzą się ze złych wyobrażeń.

"Oni nie chcieli uznać Boga". Stali się swoimi bogami, oddając cześć i służąc stworzeniu zamiast Stwórcy. Ludzie przed potopem byli pierwszymi humanistami. Ten sam duch rządzi w naszych szkołach i w dużej części w dzisiejszej teologii. Celem piekła wtedy i obecnie było to, by zmienić społeczeństwo poprzez dzieci. Pięć dni w tygodniu, sześć do ośmiu godzin dziennie ci młodzi ludzie są karmieni kłamstwem, że muszą sami siebie zbawić. Pobieżne spojrzenie na to pokolenie, które wyrasta w takiej filozofii pokazuje, że Biblia stała się w ich rankingu księgą nieaktualną.

Myśli ludzi powstają w ich wyobraźni. Artyzm i kreatywność wypływają z wyobraźni. "Jak człowiek myśli, takim jest". Człowiek indywidualnie jest produktem swoich własnych wyobrażeń i myślenie społeczeństwa jako całości wskazuje przyszłość. Można wiedzieć, jaka będzie przyszłość po tym, jak społeczeństwo myśli. Jeżeli ich wyobraźnia jest skażona, to świat, który ta generacja wytworzy, będzie skażony. Człowiek stworzony na podobieństwo Boże, nawet w swoim upadłym stanie, jest twórczy. Popatrzcie na motoryzację, na kolorową telewizję itp. Te cuda stworzył człowiek. W tym sensie człowiek jest dalej podobny do Boga. Dlatego też, jeżeli naród zamawia ogólną entropię, to ten naród popełnia samobójstwo. Bóg jest Stwórcą i człowiek jest zachęcany do tworzenia. Ruch Nowego Wieku ma wszystkie cechy antychrysta i postawił sobie za cel zero wzrostu populacji. Taki jest też cel myśli wielu polityków, szczególnie liberałów. Mówią tak, "Nie wystarczy żywności dla wszystkich, więc musimy zredukować ilość ludzi na tej planecie". Takie myślenie pochodzi z piekła. śywności nie brakuje, ani energii i nie możemy pozwolić diabłu i garstce ludzi sprzedawać ludzkości takiego kłamstwa. Kiedy odkryto węgiel, bojaźliwi i niewierzący próbowali zablokować jego używanie. Kiedy odkryto ropę, ten sam duch próbował nie dopuścić do jego użytkowania. Teraz jesteśmy na progu do nieograniczonej energii nuklearnej i znowu dają się słyszeć głosy strachu. Człowiek musi być kreatywny, jeżeli ma przeżyć. Jeżeli kupimy teorię o ogólnej entropii, kupiliśmy teorię antychrysta.

Człowiek jest produktem swojej wyobraźni. Jeżeli jego wyobraźnia zostanie zepsuta, będzie zepsuty świat, ponieważ on wytworzy świat taki, jak sobie wyobraża. Szatan, wiedząc o tym, zasypuje nasze społeczeństwo pornografią. Myślenie społeczeństwa odzwierciedla przyszłość. Mogę wam powiedzieć, że jutro będzie świat opanowany przez demony, ponieważ takie jest dzisiaj myślenie człowieka. Kiedy byłem chłopcem, widziałem film Frankenstein. Horror tego filmu polegał na tym, że szalony doktor wziął serce jednego człowieka i włożył go innemu człowiekowi. Dzisiaj tego nie robi Frankenstein. Po całym naszym kraju są teraz ludzie, którzy żyją z czyimś sercem. Ten film był lustrem tego, co przyniesie przyszłość. Jako dziesięcioletni chłopiec, podróżowałem po wszechświecie z Buckiem Rogersem. Dzisiaj podróże w kosmos nie są już komiksem ale stały się realnością. Tamte komiksy przepowiadały nasze czasy. W latach 50-tych i 60-tych ludzie zanosili się od śmiechu, oglądając w telewizji popularne programy o "czarownicach". Dzisiaj nikt nie śmieje się z czarów, bo mamy w Ameryce ponad 11 milionów czcicieli diabła i wzrastającą liczbę, ofiar składanych z ludzi. W latach 60-tych na naszych ulicach pojawili się chłopcy, którzy wyglądali jak dziewczyny, a dziewczyny jak chłopcy. To był zwiastun ducha homoseksualizmu, który stał się problemem numer jeden naszego narodu.

Wiele z obecnych produkcji filmowych i telewizyjnych zajmuje się okultyzmem. Wszędzie jest fascynacja tym co demoniczne. Wyobraźnia tego świata jest nastawiona na spirytyzm. Ludzie, którzy 50 lat temu podważali nadnaturalnosć Biblii, teraz zwracają się do spirytyzmu, wywoływania duchów, tarota, czy wróżenia z dłoni, próbując znaleźć odpowiedź im życie. Całe to zajmowanie się sprawami demonicznymi mówi wyraźnie, że jutrzejszy świat będzie opanowany przez demony. Bóg wyda tą ziemię diabłu na siedem lat. Piekło przejmie władzę. Jeżeli ominie cię pochwycenie, znajdziesz się w świecie całkowicie opanowanym przez demony. Obecnie niektóre filmy odzwierciedlają przyszły czas. Nie będzie lepiej, ale coraz gorzej. Jedyną nadzieją jest wydostanie się stąd.

Sąd Boży niedługo się zacznie. Kiedy bezbożność osiągnęła pewien poziom w czasach przed potopem, kiedy kielich nieprawości był pełny. Bóg całkowicie zniszczył tą cywilizację. Bóg nie ma problemu z diabłem czy demonami, ale On nigdy nie wylewa gniewu, póki kielich nieprawości nie jest pełny. Mojżesz nie mógł zniszczyć Amorejczyków, aż wypełnił się kielich ich nieprawości. Kielich nieprawości tego świata jest już prawie pełny i Bóg zniszczy ten system. W jednej godzinie Babilon będzie zniszczony. Kościół niedługo zostanie zabrany, a gniew Boży wyleje się na zbuntowany świat. To, co widzimy w świecie fizycznym, mówi nam wyraźnie, że świat opanowany przez demony jest już za drzwiami

W dniach przez samym potopem ludzie byli dziwnie zainteresowani demonami. Odrzuciwszy Boga, szukali odpowiedzi na życie w świecie spirytyzmu. Zdziwilibyście się, gdybyście wiedzieli, ilu polityków w Waszyngtonie udaje się po porady do wróżki w Endor. Świat okultyzmu wpływa na Waszyngton. Ludzie przed potopem, z ich fascynacją i zaangażowaniem w sprawy demoniczne nie pozostawili Bogu innego wyboru, jak tylko ich zniszczenie. Zaangażowanie w okultyzm i perwersje sprowadziły sąd Boży. To pokolenie powtarza czasy Noego i jedyna rzecz, jaka powstrzymuje wylanie sądu Bożego, to prawdziwy kościół Jezusa Chrystusa; kiedy on zostanie zabrany, nadejdzie sąd. "Jak było za dni Noego". Odrzucenie światłości prowadzi do ciemności. Fałsz pociąga za sobą następny fałsz.

Kilka lat temu Wall Street Journal opublikował artykuł o religii, która nie powoduje zmian w moralności narodu. Kiedyś przebudzenia radykalnie zmieniały społeczeństwo, a obecnie niewiele zmieniają. Powiedziałem sobie, "Mój Boże! Czy to możliwe, że świecka gazeta wie więcej na temat przebudzenia, niż kaznodzieje"? Bolesna odpowiedź brzmi. Tak. Kiedy o tym myślałem, zadałem sobie pytanie, "Dlaczego przy tak wielkiej religijności jesteśmy tak mało efektywni"? Wniosek do jakiego doszedłem jest taki, że kościół utracił radykalną zdolność do konfrontacji. Dzisiaj, kiedy kościół spotyka się czymś niemożliwym, staje się szarym, by się nie wyróżniać. Pewien pastor powiedział mi, że kościół którego był pastorem, był w rejonie zdominowanym przed Kościół Chrystusowy. Zamiast im stawić czoła, powiedział. "Skupiłem się na sprawach, w których się zgadzamy i oni uwierzyli, że jesteśmy tacy sami, jak oni". Kiedy apostołowie wyszli z Górnej Izby, nikt nie uważał, że są tacy sami. Rzym miał tysiąc bóstw i przyjmował jeszcze inne. Kiedy oni wyszli na ulice Jerozolimy, nie wrzucili Jezusa na tą samą arenę, dla konkurencji. Ich przesłanie brzmiało, "Nie ma innego Boga tylko nasz Bóg". Nie szli na kompromis z fałszem. Ani na moment nie pozwolili, by tę fałszywe religie uznały, że mogą razem współistnieć. Oni wołali na ulicach tego miasta, "Nie ma innego imienia pod niebem (ani Maria, ani Moon, ani żadne inne), przez które moglibyśmy być zbawieni"! Dzisiaj w większej części kościół utracił zdolność do konfrontacji, a odrzucenie światłości prowadzi do ciemności nawet w kręgach religijnych.

Fascynacja tym, co demoniczne w dniach Noego prowadziła do łączenia ludzi z demonami. W 1 Mojżeszowej czytamy, "Synowie boży (upadłe anioły) poślubiali córki ludzkie" (1 Mojż. 6:2.4). Teolog próbuje to wyjaśnić, bo nie wierzy w duchy. Większość szkół biblijnych w studium psychologii mówi, że człowiek składa się tylko z duszy i ciała, a nie uznają ducha. Powód jest oczywisty; jeżeli przyjmiesz, że w człowieku jest duch. musisz odrzucić teorię ewolucji, ponieważ duch to nie materia. Duch człowieka nie pojawił się w akcie stworzenia, ale w akcie prokreacji. Bóg tchnął w człowieka i człowiek stał się duszą żyjącą. Mówiąc o córkach ludzkich poślubiających synów Bożych, aby usunąć to, co nadprzyrodzone, teologia interpretuje to tak, że te 'córki ludzkie', to córki bogobojnego plemienia Seta. Biblia jest przeciwna takiej interpretacji. Dawid mówi w Psalmach o dzieciach ludzkich prześladujących dzieci Boże. Jezus powiedział pewnym ludziom. "Waszym ojcem jest diabeł". Te córki ludzkie, to nie odrodzone kobiety. 'Synowie Boży', to upadli aniołowie, demony. Wygląda na to, że przed potopem duchy demoniczne mogły przybierać postać ludzką żenić się i mieć stosunki z kobietami. Przez te związki powstało pokolenie demono - bogów, które nienawidziło Boga i skaziło ziemię. Te dziwne stworzenia bez ograniczeń pochwalały zepsucie. Byli synami Belzebuba, boga zepsucia.

"Jak było za dni Noego..." Nasza generacja też jest moralnym bankrutem. To generacja pozbawiona hamulców i szukająca zadowolenia dla siebie. Matki zostawiają swoje dzieci, ojcowie opuszczają żony i dzieci, bo one ograniczają ich styl życia. Bez naturalnego uczucia, pozbawieni rozeznania co dobre, a co złe i dziwnie zafascynowani demonami. Ameryka widzi przekleństwo swoich dzieci. W roku 1954, podczas nabożeństw w Houston, w Teksasie, poszedłem do jednej ubogiej dzielnicy, by rozmawiać z rodzicami, by ich dzieci mogły pójść na szkółkę niedzielną. Znalazłem tam dzieci zostawione samym sobie, a rodzice byli w pracy. Kiedy rodzice rano wychodzili, zamykali swoje dzieci w mieszkaniach. Te dzieci, niektóre miały dopiero trzy lata. były karykaturami dorosłych. Nie były już małymi dziećmi. Te trzy, czy czteroletnie dzieci mnie przeklinały, używając najbardziej wulgarnego języka. Nie miałem wątpliwości, że te dzieci są opętane przez demony. Kiedy mówiłem o Bogu, one się śmiały i przeklinały. Ośrodki psychiatryczne są pełne dzieci z różnymi rodzajami chorób umysłowych. Samobójstwa są na pierwszym miejscu pod względem liczby śmierci nastolatków. To jest demoniczne. Dni Noego powtarzają się. Fascynacja szatanem wytworzyła dziwny świat. Nierzadko słyszymy, że dziecko zamordowało własnych rodziców. Diabeł jest mordercą.

Kiedy ludzkość jest opanowana przez demony, zaczyna iść ich drogą. Tysiące dzieci rodzi się z uzależnieniem alkoholowym lub narkotycznym. Wiele dzieci rodzi się z dziwnym zachowaniem, którego nie można przypisać opóźnieniu w rozwoju. Testy wykazują, że są nadzwyczaj zdolne, a mają odchylenia, których lekarze nie potrafią wyjaśnić. Jesteśmy świadkami opanowania dzieci przez demony. Związek człowieka i demona tworzy generację opanowaną przez demony. Ci agenci piekła utracili już zdolność przybierania ciała ludzkiego, ale dalej mogą opanować człowieka. Kiedy opanują człowieka, to ten staje się taki, jak ten duch, który go opanował. Kiedy duch morderstwa opęta człowieka, to taki człowiek staje się mordercą. Zapytany, dlaczego zabił, nie potrafi tego wytłumaczyć. Stał się taki, jak ten duch. Opętani przez demony rodzice mogą rodzić dzieci opętane przez demony. Znany jest fakt, że alkoholik zazwyczaj pochodzi z rodziny o tradycjach alkoholowych. Ten demon wszedł kiedyś i opanowuje następne pokolenia.

Fascynacja człowieka okultyzmem postawiła go na drodze zniszczenia. Tworzy się świat Frankensteina. Ścieżka człowieka prowadzi w dół do całkowitego oddzielenia od Boga. Ten program, ta machina i ten duch antychrysta są już obecne. Są przygotowane na to, by ziemie, uczynić więzieniem. Inżynieria zachowawcza wynalazła tabletki i urządzenia elektroniczne, modyfikujące mózg. Pojawili się, jako zbawiciele rasy ludzkiej, twierdząc, że potrafią ujarzmić bestię w człowieku i opróżnić więzienia. Prawda jest taka, że oni planują ten świat uczynić więzieniem, a jeżeli uważasz, że będzie inaczej, to zwodzisz samego siebie. Jest tylko jedna nadzieja, to być częścią kościoła, który będzie pochwycony. Ten program czeka tylko na człowieka grzechu, antychrysta. Było już wiele duchów antychrystusowych, ale nadchodzi antychryst osobowy, który zdominuje każdego człowieka pozostawionego na ziemi. On (antychryst) nie będzie zwracał uwagi na to, czy tobie podoba się jego sposób rządzenia światem i będziesz musiał przyjąć to, czego nienawidzisz. Jego narkotyki modyfikujące mózg nie zrobią nic, by zmniejszyć stres, one po prostu pomogą ci to zaakceptować. Wszyscy dyktatorzy, od Nebukadnesara do Stalina likwidowali swoich wrogów. Jeżeli ktoś nie zgadzał się z Nebukadnesarem ścinano mu głowę; jeżeli Stalinowi nie podobało się czyjeś postępowanie, zabijał go. Natomiast antychryst po prostu uzna cię za chorego i zaaplikuje lekarstwa, które uczynią cię posłusznym. Niektórzy mówią, "Jeżeli ominie mnie pochwycenie, nie przyjmę znaku zwierzęcia". Jeżeli ominie cię pochwycenie, będziesz już miał ten znak. Ten samolubny duch, który nie pozwolił ci chodzić z Bogiem, jest naturą tego zwierzęcia. Po drugie, jeżeli odmówisz, znajdziesz się w szpitalu psychiatrycznym, naszpikowany środkami do takiego stopnia, że przyjmiesz ten znak. Antychryst uczyni robota z każdego, kto nie zgadza się z nim. Rzuć wyzwanie systemowi, a system zmieni twoją osobowość.

Ja wierzę, że antychryst już żyje na ziemi i czeka na swój moment w historii. Koniec jest już blisko. Około 4 lat temu naukowcy przesunęli zegar atomowy na cztery minuty przed północą. Przez to pokazali, że świat jest cztery lata od katastrofy nuklearnej. Wierzą w to na podstawie faktów, które mają. Jeżeli ta maszyneria już jest przygotowana, to ten człowiek też już jest blisko. Pojawił się wielki brat. Ludzie poza Chrystusem są otaczani i stają się częścią zgubionego świata. On powoduje, że wszyscy przyjmują znamię na swoją prawą rękę lub na swoje czoło. Ludzie za "żelazną kurtyną", by mieć pracę, musieli zgodzić się z systemem przeciwnym Bogu. Ich prawa ręka jest oznakowana. Jeżeli nie pracuje, nie może kupować ani sprzedawać. Intelektualiści w Związku Radzieckim musieli wyrazić zgodę, albo nie dostali pracy, ich czoło było opieczętowane

Antychryst nie będzie miał problemu z opanowaniem tych, których natura została dostosowana. Samolubstwo, znak Kaina, jest znakiem tego religijnego wieku. Pojawia się produkt fascynacji demonami, czyli świat opanowany przez demony. W dniach Noego ludzie byli tak źli. że jedynym wyjściem był potop. Tylko osiem dusz przeżyło.

Na te skażone umysły przyszedł sąd. Zanim zaczął się sąd, Bóg zabrał swoich. "Jak za dni Noego..." Zanim nastanie sąd nad tym bezbożnym pokoleniem, Bóg zabierze swoich. Ten sąd. to nie będzie ogień Sodomy, ani potop z czasów Noego. Ten sąd Biblia nazywa "Wielkim Uciskiem". "O godzinie, której się nie spodziewacie. Syn Człowieczy przyjdzie…"


DZIEŃ BESTII

Objawienie 13 rozdział

Jak widzieliśmy w przeszłości, wszystkie cywilizacje zakończyły się sądem. Na ścieżce tych sądów są trzy dopusty Boże. Pierwszy dopust przyszedł, kiedy "...oni poznali Boga... " Dlatego Bóg wydał ich na pastwę nieczystości. Droga na sąd zawsze schodzi w dół. Przejście od nieczystości do perwersji było naturalne. „Którzy zamienili prawdą Bożą w kłamstwo...” (Rzym. 1:25) "Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności" (Rzym.1:26). Najpierw perwersje weszły za kazalnice, a stąd na ulice. Od opętania przez demony homoseksualizmu, pierwsza cywilizacja kontynuowała staczanie się w dół, aż do miejsca, gdzie "nie uważali za wskazane uznać Boga" (Rzym. 1:28). Z tego powodu "Wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi" (Rzym.1:28). Potop uderzył z całą mocą na te niecne zmysły.

Ta cywilizacja przeszła już dalej, niż panowanie nieczystego ducha homoseksualizmu i skażonego umysłu. Następny będzie sąd. Pierwszym sądem był potop. Bóg obiecał, że świat nie będzie już więcej zniszczony przez wody potopu. Sądem nad tą ostatnią cywilizacją będzie Wielki Ucisk. Niektórzy głoszą, że kościół już przechodzi wielki ucisk. Ja wiem, że Jezus powiedział: "Na świecie ucisk mieć będziecie", oraz "Przez wiele ucisków musicie wejść do królestwa". Jednak musimy określić, co znaczy "Wielki Ucisk". Istnieje wielka różnica pomiędzy uciskiem, który muszą znosić święci z ręki diabła, a Uciskiem, który jest wylaniem gniewu Bożego. "Jak było za dni Lota, tak będzie przy przyjściu Ucisku". Ludzie Boży byli wyprowadzeni z Sodomy, zanim spadł ogień sądu. "Jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego". Zanim spadła pierwsza kropla deszczu. Noe i jego rodzina byli już w Arce. Jeszcze raz ten świat spotka gniew Boży w tym, co Biblia nazywa Wielkim Uciskiem i jeszcze raz Bóg zabierze swoich, zanim to się stanie. Pochwycenie jest bliskie.

Ten świat stoi w przededniu „Dnia zwierzęcia”. „I widziałem wychodzące z morza zwierzę, które miało dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jego dziesięć diademów, a na głowach jego bluźniercze imiona. A zwierzę, które widziałem, było podobne do pantery, a nogi jego jak u niedźwiedzia, a paszcza jego jak paszcza lwa. I przekazał mu smok siłę swoją i tron swój, i wielką moc. A jedna z głów jego była śmiertelnie raniona, lecz śmiertelna rana jego była wygojona. I cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem. I oddali pokłon smokowi za to, że dał zwierzęciu moc, a także zwierzęciu oddali pokłon, mówiąc: Któż jest podobny do zwierzęcia i któż może z nim walczyć? I dano mu paszczę mówiącą rzeczy wyniosłe i bluźniercze, dano mu też moc działania przez czterdzieści i dwa miesiące. I otworzyło paszczę swoją, by bluźnić przeciwko Bogu, bluźnić przeciwko imieniu jego i przybytkowi jego, przeciwko tym, którzy mieszkają w niebie. I dozwolono mu wszcząć walkę ze świętymi i zwyciężać ich; dano mu też władzę nad wszystkimi plemionami i ludami, i językami, i narodami. I oddadzą mu pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi, każdy, którego imię nie jest od założenia świata zapisane w księdze żywota Baranka, który został zabity. Jeśli kto ma uszy niechaj słucha”. (Objaw. 13:1-9). Zobaczcie opis tego zwierzęcia. Zwierzę: pantera, niedźwiedź, lew. Siódmy rozdział Daniela pokazuje, że ten wiek zakończy się trójcą narodów, kompozycją lwa, orła i niedźwiedzia. Lew jest symbolem Imperium Brytyjskiego, niedźwiedź jest symbolem Rosji, a pantera jest symbolem Ameryki. Zwierzę wyłaniające się w 13 rozdziale Objawienia jest mieszaniną pantery, niedźwiedzia i lwa. Nie mylcie się. Ameryka będąc częścią systemu tego zwierzęcia. Ameryka, naród, którego kiedyś Bogiem był Pan, jest teraz narodem Buddy, Islamu, Moona, Kriszny itd. Zapomniał Boga i jego natura zamieniła się w piekło.

Nigdy w historii lud Boży nie potrzebował bardziej poznania czasów proroczych tak, jak teraz. Potrzebujemy być pouczeni. Nie jesteśmy dziećmi ciemności, ale dziećmi dnia. To nie fizyczne znaki mówią mi, że ten czas nadchodzi; to duch tego wieku mówi bezbłędnie. „Jezus nadchodzi”. Fakt, że homoseksualizm jest uważany za coś normalnego, mówi nam, że rządzi skażony umysł, bo sąd zawsze przychodzi na umysł zdeprawowany. Tym razem sądem nie będzie potop, ale Wielki Ucisk. Kościół będzie zabrany, ale nie po to, by go uchronić przed diabłem. Kościół będzie zabrany, by Bóg mógł wylać swój gniew na świat opanowany przez demony. Kościół musi być świadomy tego czasu, bo antychryst objawi się w niedalekiej przyszłości. Jedna rzecz, która musi zaistnieć przez dniem zwierzęcia jest taka, że ludzie muszą być przygotowani na jeden rząd ogólno - światowy. Każdy myślący człowiek widzi tą konspirację. Jej oznaki można prześledzić przez całą historię, od pierwszego buntu przeciw Bogu. Lucyfer, syn jutrzenki chciał wywyższyć się ponad tron Boży i zająć miejsce zarezerwowane dla Jego syna,

Kiedy to mu się nie udało, został strącony z nieba. Przez ten upadek powstała niestrudzona myśl dominacji nad całą ziemią. By osiągnąć swój cel, szatan działał za kurtyną przez różne organizacje. Za każdym głównym zawirowaniem w historii można zobaczyć tą szatańską konspirację.

Wszystko zostało stworzone przez i dla Jezusa Chrystusa. On jest dziedzicem wszystkiego, a my, jako kościół, jesteśmy współdziedzicami z Nim. To oznacza, że my, zwycięski kościół, będziemy dzielić z Nim panowanie we wszechświecie. Diabeł wie, że program Boży będzie realizowany przez człowieka i dlatego chce zdobyć kontrolę nad człowiekiem, by zniweczyć plan Boży. Przez wieki Faraonowie, Hamanowie, Hitlerowie itp, byli powoływani przez szatana, by wykonali jego plan. Kiedy słyszycie o ogólnoświatowym rządzie, ogólnoświatowym kościele, jest to zawsze przeciw Chrystusowi. Zamysłem rządu ogólnoświatowego jest zniszczenie kościoła i narodzonych na nowo wierzących. Diabeł chce zniszczyć to, co ma panować. Widzimy to w Starym Testamencie, kiedy diabeł zabijał wszystkich, przez których miał narodzić się Chrystus i kościół. Wiedząc, że Chrystus i kościół mają panować, szatan skupia całą uwagę na tym, by zniszczyć kościół.

Jan napisał, że powstało już wielu antychrystów. Apostoł widział tego ducha bezprawia już w jego czasach. Przez wieki zmieniały się osoby, ale za tym stoi zawsze ten sam nieprzyjaciel Boga i człowieka. Przez poprzednie dwa wieki konspiracja diabła była widoczna przez międzynarodową wymianę pieniędzy. Czego on (szatan) nie mógł osiągnąć za pomocą karabinów, bomb i wojen, osiągnie poprzez system monetarny.

Dwa tysiące lat temu Apostoł Jan napisał na temat światowego rządu i jego przywódcy, który będzie miał władzę, „On też sprawia, że wszyscy, mali i wielcy, bogaci i ubodzy, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na swojej prawej ręce albo na swoim czole, i że nikt nie może kupować ani sprzedawać, jeżeli nie ma znamienia,… lub liczby (Objaw. 13:16-17).

Za każdym głównym zawirowaniem stała ta zła siła, sięgając po dominację na ziemi. Każda wielka wojna, każda wielka depresja została zaplanowana i wykonana przez te konspiracyjne siły ducha przeciwnego Chrystusowi. Ludzie duchowi widzą tego strasznego ducha przez całą historię. Takim agentem był Herod, kiedy mordowano małe dzieci poniżej 2 roku życia po to, by wśród nich zabić dzieciątko Jezusa, ale za tym stał sam diabeł. Agenci się zmieniają, ale to zawsze szatan chce panować nad światem.

Wiele razy w historii, kiedy świat zdawał się być w rękach antychrysta, sprawa wymykała mu się z rąk. W szóstym wieku był to Islam; Mahomet i jego hordy prawie zawładnęli światem. W dwunastym wieku takim agentem był Dżingis Chan i Mongołowie i wyglądało na to, że opanują całą ziemię, ale to nie był ten czas.

Rewolucja Francuska, dokonana poprzez wielką konspirację, miała owładnąć całą Europę. Tylko przebudzenie pod wodzą Wesleya uchroniło świat przez antychrystem „Aż Ten, który przeszkadza, zostanie zabrany”. Antychryst nic może zapanować na ziemi, aż kościół będzie zabrany.

W dwudziestym wieku agentem antychrysta są międzynarodowe banki. Ich pierwszym krokiem i oni mieli nadzieję, że ostatnim do ustanowienia rządu ogólno światowego miała być I wojna światowa. Dlaczego wojna? Proste. Jedynym usprawiedliwieniem dla rządu ogólnoświatowego było to, że on zapewni pokój. Jedynym powodem, dla którego ludzie będą wołać o pokój, jest wojna. Wojna przynosi chaos i ruinę zarówno dla zwycięzcy, jak i pokonanego. Dla zasmuconych i zrozpaczonych rodziców, którym pozostały tylko pamiątki po ich kochanych synach, pokój jest wart każdej ceny. To jest emocja, na której duch diabelski polega, chcąc odnieść sukces w tej konspiracji. Poprzez wiek dziewiętnasty, od 1814 do 1914 cały świat cieszył się pokojem. Takie wojny, jak francusko - rosyjska, nasza wojna domowa albo rosyjsko – japońska można określić, jako lokalne konflikty. One nie miały wpływu na resztę świata. Wszystkie wielkie narody miały dobrobyt, ludzie byli nacjonalistami i byli dumni ze swojej niepodległości. Było nie do pomyślenia, by Francuzi i Niemcy chcieli mieć wspólny rząd, albo Turcy i Rosjanie, albo Chińczycy i Japończycy. Nawet jeszcze bardziej nie do przyjęcia było to, by jakaś głowa państwa oddała władzę rządowi ogólnoświatowemu. Pamiętajcie, że ludzie ze wszystkich narodów mają władzę, a jedyna rzecz, która by ich zmusiła do przyjęcia gwarantującego pokój rządu ogólnoświatowego, jest wojna. Musi to być straszna i dewastująca wszystko wojna, a nie tylko lokalny konflikt. Musi to być wojna światowa. Musi to dotyczyć każdego narodu. Wołanie o pokój musi być ogólnoświatowe.

Taki scenariusz przygotowali agenci antychrysta na przełomie dziewiętnastego wieku. Najpierw wmanewrowali Europę w wojny Napoleońskie. Potem kongres w Wiedniu, który chcieli przekształcić w Ligę Narodów, miał być obudową dla rządu ogólnoświatowego. Dokładnie tak, jak obecne ONZ zostało ustanowione jako obudowa dla przyszłego rządu ogólnoświatowego. Taki scenariusz postanowili zastosować agenci antychrysta dla osiągnięcia swojego celu w roku 1914. Taki sam plan zawiódł w roku 1814, ale oni chcieli wyeliminować powód tego niepowodzenia, czyli cara Rosji. Chcieli mieć pewność, że w czasie I wojny światowej w Rosji nie będzie cara. By to osiągnąć, światowe banki finansowały Lenina, wysyłając mu dwadzieścia milionów dolarów w złocie, by rozpoczął rewolucję w roku 1917. Historia odnotowała powodzenie tej rewolucji.

Kiedy zakończyła się I wojna światowa, świat miał dosyć wojny. Powstała Liga Narodów i wyglądało na to, że rząd ogólnoświatowy jest już pewny. Ale nie był to jeszcze czas zwierzęcia. Woodrow Wilson, na którym konspiratorzy polegali, że odda Amerykę Lidze Narodów, nie zdołał przekonać Kongresu. Chociaż to się nie udało, nie zniechęciło to wroga wszystkich narodów ani na moment, bo natychmiast zaczął ponownie.

Agenci antychrysta wiedzieli, że aby zdobyć kontrolę nad całą ziemię, muszą zniszczyć Amerykę. Dla wykonania tego nieprzyjaciel miał pięciopunktowy plan: 1) Zdobyć całkowitą kontrolę nad systemem monetarnym Ameryki. 2) Kontrolować media. 3) Zniszczyć jedność Stanów Zjednoczonych, wywołując niezadowolenie grup mniejszościowych w całym kraju. 4) Stworzyć ruch, który zniszczy religię w Stanach Zjednoczonych. 5) Znaleźć właściwe osoby i promować je na najwyższe stanowiska w Kongresie, Departamencie Stanu itp. Sukces tego planu jest już historią. Naród jest targany uprzedzeniami rasowymi. Media są kontrolowane w całości. System monetarny narodu jest w rękach Rezerw Federalnych - ludzi nastawionych na ogólnoświatowy rząd, a myślenie ateistyczne jest wszędzie.

By zdobyć kontrolę nad mediami i systemem monetarnym, naród był utrzymywany w stanie zagrożenia. Najpierw była wielka depresja, stworzona po to, by złamać ducha Amerykanów i świata. Kiedy miliony ludzi nie miały pracy i ustawiali się w kolejkach po miskę zupy, zaakceptowali wszystko, co im obiecało bezpieczeństwo. Na bazie tej depresji przyszła II Wojna Światowa. Ta wojna zostawiła większość świata w ruinach. Narody świata, włącznie z Ameryką, były gotowe na ONZ. Mając dość wojen i gotowa na dołączenie do organizacji światowej, większość świata była gotowa na rząd ogólnoświatowy. Dzień zwierzęcia jeszcze nie nadszedł, ale ten duch był wszędzie. Kontrolowane media pracowały nad tym, by wyprać mózgi ludziom. Jak straszna ośmiornica, ten niewidzialny rząd oplatał narody świata. Już w roku 1922 John J. Hylan, burmistrz Nowego Jorku powiedział, "Prawdziwym niebezpieczeństwem naszej republiki jest niewidzialny rząd, jak niewidzialna ośmiornica, rozciągająca swoje macki nad naszym miastem, stanem i krajem. Jej głową jest mała grupa banków, ogólnie nazywana "Bankami Międzynarodowymi"". Kiedy naród słania się na nogach, a umysł człowieka słabnie pod strasznymi razami, piekło zaczyna odczuwać smak zwycięstwa. Od II Wojny Światowej do dzisiaj widzimy stałą rzekę przemocy, rasizmu i wojen. Korea, Wietnam, Bliski Wschód, Iran i Irak trzymają ten świat w zamieszaniu. Miliony już przyjęły koncepcję; albo rząd ogólnoświatowy, albo żaden. Teraz jesteśmy w przededniu wydarzenia ostatecznego, które wprowadzi panowanie zwierzęcia, czyli Trzecia Wojna Światowa.

Ezechiel opisał tą wojnę w rozdziałach 38 i 39. Będzie ona wywołana przez Rosję, kiedy popchnie Arabów do wojny i wyruszy na Izrael z Armią Czerwoną [ta książka była pisana przed rozpadem ZSRR, teraz należy brać pod uwagę udział wojsk rosyjskich - przyp. AO] . Miliony zginą. Ziemia będzie zdewastowana. Jedna trzecia zieleni będzie spalona. Jedna trzecia wód będzie skażona. Czwarta część ludzkości zginie, komunizm upadnie, a zwierzę (antychryst) przejmie władzę. Zanim ta wojna się skończy, a może zanim się zacznie, kościół będzie pochwycony. Kościół musi być zabrany, zanim objawi się antychryst. "Ten, który powstrzymuje, musi być zabrany". Ta wojna popchnie ludzkość na krawędź przepaści i wtedy będą gotowi na wszystko, co obieca im pokój. Taki program będzie miało to zwierzę z Objawienia. Ludzkość już przygotowuje się na system numeracji. "On też sprawia, że wszyscy, mali i wielcy otrzymują znamię na swojej prawej ręce albo na swoim czole..." (Obj. 13:16-17).

Jesteśmy już blisko tego znamienia. Ludzie bez Chrystusa będą zredukowani do numeru w komputerze. Już wynaleziono tusz, który jest niewidoczny dla ludzkiego oka. ale jest wyraźnie widoczny pod specjalnym światłem. [Już wynaleziono specjalne mikrochipy które można wstrzyknąć pod skórę człowieka, i prace nad tym projektem są bardzo zaawansowane - przyp. AO] By ten system działał, każdy człowiek musi mieć numer. Jeżeli człowiek odmówi przyjęcia tego numeru, nic będzie mógł być włączony do tego systemu. To naprawdę jest dzień tego zwierzęcia. "Nikt nic będzie mógł kupować ani sprzedawać, jeżeli nie ma tego numeru." Obecne pieniądze tego świata, jak dolar, funt, marka itp. staną się bezużyteczne. Prorok Starego Testamentu powiedział, że ludzie będą je wyrzucać na ulice. Wielu wysokich urzędników mówi już o nowym systemie monetarnym w ciągu kilku następnych miesięcy. Naprawdę, ten wiek się kończy.

Ten czas zwierzęcia będzie trwał krótko. W ciągu jednej godziny Bóg unicestwi ten system. Wieki planowania, zabijania i plądrowania będą ujawnione w jednej godzinie, po czym Chrystus i Jego kościół będzie panował na ziemi przez 1000 lat. Mamy krótki czas do pracy. Musimy się spieszyć. Boża ręka będzie chronić tych, którzy swoje życie i wszystko poświęcą Jemu w tej najważniejszej godzinie, tak, jak On ochronił Swój lud i ich własność, kiedy zesłał sąd na Egipt. Wierzcie mi, że ta godzina już nadchodzi, kiedy wielkie korzyści odniosą ci, którzy będą wykonywać cele Boże i to, co Bóg chce, by czynili. W czasach wielkiego kryzysu ludzie określają swoją przyszłość poprzez swoje decyzje i działania. Ich decyzje są podejmowane zawsze według tego, w co wierzą.


[przyp. AO] W trakcie redakcji tekstu do PDF pozwoliłem sobie na zamieszczenie kilku ważnych spostrzeżeń, które zawarłem w kwadratowych nawiasach. Więcej fragmentów twórczości pastora Berta Clendennena na blogu poświęconym prezentacji jego myśli teologicznej.

http://clendennen.blogspot.com


Wersja do druku:

http://pielgrzym.shoutcast.com.pl/ftp/Ksiazki%20i%20artykuly%20elektroniczne/Upadek%20cywilizacji%20-%20Bert%20Clendennen.pdf?fbclid=IwAR2SSUaQmeKqJkL1m3uZnzb9fOQ5XLzrFZYv9cAJ7OavJE-1uH1_vdFfIsM