I rzekł Pan do Mojżesza w ziemi Midianitów: Idź, wróć do Egiptu, bo zmarli wszyscy mężowie, którzy czyhali na twoje życie. Wziął tedy Mojżesz swoją żonę i swoich synów, wsadził ich na osła i wrócił do ziemi egipskiej; wziął też Mojżesz laskę Bożą do ręki. I rzekł Pan do Mojżesza: Gdy wrócisz do Egiptu, bacz, byś dokonał przed faraonem wszystkich tych cudów, do których udzieliłem ci mocy, Ja zaś znieczulę serce jego, tak że nie wypuści ludu. I powiesz do faraona: Tak mówi Pan: Moim synem pierworodnym jest Izrael. Mówię do ciebie: Wypuść syna mojego, aby mi służył. Jeśli będziesz się wzbraniał od wypuszczenia go, Ja zabiję twego syna pierworodnego. W czasie drogi, na noclegu, natarł na niego Pan i chciał go zabić. Wtedy Sypora wzięła ostry kamień, odcięła napletek syna swego i dotknęła nim sromu Mojżesza, i rzekła: Jesteś mi oblubieńcem krwi. I zaniechał go. Wtedy ona rzekła: Oblubieńcem krwi przez obrzezanie. 2 Mojżeszowa 4:19-26
Dla wielu wierzących i czytających Słowo Boże to jeden z trudniejszych i trudno zrozumiałych fragmentów. W licznych uzasadnieniach wręcz podważa się to Słowo, że Bóg nie chciał zabić Mojżesza i trzeba to inaczej rozumieć niż jest napisane. Ale czy na pewno?
Oczywiście trudno zrozumieć dlaczego najpierw Wszechmogący Bóg wybiera Mojżesza, znając jego szczere i bardzo skromne serce a potem zgodnie ze Słowem chce go zabić. Dodatkowo wydaje się to mało zrozumiałe w całym kontekście tego fragmentu, kiedy Bóg przygotowuje Mojżesza i przekazuje mu kluczową misję spotkania z faraonem i wyprowadzeniem Izraela z Egiptu i nic nie wskazuje na to, że Pan ma cokolwiek przeciwko Mojżeszowi. A jednak w relacji Pana i Mojżesza był mały ale niezwykle istotny szczegół, który uniemożliwiał rozpoczęcie misji Mojżesza.
Mojżesz w tym czasie znajdował się w ziemi Midianitów do której uciekł po tym, jak wstawił się za ludem i zabił egipcjanina ale rodacy nie okazali wdzięczności. Swojej gościny udzielił mu kapłan Midianitów - Jetro, który z czasem ofiarował mu za żonę swoją córkę Sypporę, która urodziła Mojżeszowi syna Gerszoma. Jednak Gerszom nie został obrzezany zgodnie z nakazem Pana przekazanemu Abrahamowi. Czy to przypadek? Raczej nie.
Izraelici i Mojżesz wiedzieli o przymierzu Pana z Abrahamem, podobnie i Midianici je znali bo także byli potomkami Abrahama tylko w innej linii. Izraelici wiedzieli, że obrzezka jest Bożą pieczęcią dla Izraela. Oczywiście trudno zgadywać co dokładnie było powodem nieobrzezania Gerszoma ale wiele wskazuje na to, że prawdopodobnie dla Syppory był niezrozumiały nakaz Pański i chwilowe okaleczenie dziecka a Mojżesz być może chciał uniknąć konfliktu małżeńskiego i nieporozumień z teściem, który był kapłanem.
Na tego rodzaju uzasadnienie wskazuje zachowanie Syppory, która w chwili, kiedy Pan natarł na Mojżesza doskonale się zorientowała, że powodem sytuacji było nieposłuszeństwo wobec nakazu Pana. Natychmiast obrzezała Gerszoma wypowiadając słowo, że czyn ten jest przymierzem krwi.
Oczywiście Bóg panował nad całą sytuacją, która była próbą i dla Syppory i dla Mojżesza. Czy Bóg chciał zabić Mojżesza. Tak chciał! Tak mówi Słowo! Bóg nie będzie zgadzał się na nieposłuszeństwo.
Bóg znalazł ratunek dla Syppory i Mojżesza ale chciał go zabić ponieważ nie oszczędził własnego Syna i ustanowił przymierze w Jego krwi. To wielka nauka dla wszystkich uczniów Pana Jezusa bo mężowie Boży tacy jak Józef czy Mojżesz są proroczymi drogowskazami do naszego Zbawiciela.
On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z Nim darować nam wszystkiego? Rzym. 8:32
A może w twoim życiu jest ktoś, kto odciąga cię od oddania się Panu i dla "świętego spokoju" zgadzasz się na przyjaźń ze światem i na różnego rodzaju kompromisy. Prawda jest jednak taka, że kompromisy i przyjaźń ze światem mogą skończyć się tragicznie. Bóg się nie zmienia a świat już od dawna ma armię psychologów i humanistów, którzy zło nazywają dobrem. Obowiązkiem każdego wierzącego, jest trwanie w Słowie Pana i służenie Mu dniem i nocą, całym sercem, duszą i siłą. I nawet najbliższe ci osoby nie mogą być przyczyną do nieposłuszeństwa.
Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi, gotowi do karania wszelkiego nieposłuszeństwa, gdy posłuszeństwo wasze będzie całkowite. 2 Kor. 10:3-6